Reżyseria: Thomas Vinterberg
Scenariusz: David Nicholls
Produkcja: USA, Wielka Brytania
Gatunek: Dramat, Kostiumowy
Czas trwania: 119 minut
Obsada:
Carey Mulligan: Bathsheba Everdene
Matthias Schoenaerts: Gabriel Oak
Michael Sheen: William Boldwood
Tom Sturridge: Sierżant Francis Troy
Temat miłości wydaje się być
oklepany już z każdej strony. I mimo że pojawia się on pośrednio lub
bezpośrednio w niemal każdej produkcji, to jak się okazuje, nadal może
zaskakiwać. „Z dala od zgiełku” w reżyserii Thomasa Vinterberga (twórcy
znakomitego „Polowania”) wydaje się być nietypową niespodzianką. Postać
reżysera, a także odtwórczyni głównej roli jednoznacznie wskazują, że seans
musi być niezwykły.
Akcja rozgrywa się w XIX-wiecznej
Anglii, gdzie poza ulicami ruchliwych miast rozwija się farmerskie życie.
Bathsheba Everdene niespodziewanie dziedziczy ogromny majątek, co pozwala
rozpocząć jej zupełnie nowe życie. Kobieta chce za wszelką cenę zachować swoją
niezależność, z tego powodu unika zaręczyn. Poprzez ciężką pracę
stara się podtrzymać podupadającą farmę wujka, co przysparza jej sporego
wysiłku. Jednak jej postawa mimowolnie przyciąga kolejnych adoratorów, którym
panna Everdene będzie musiała stawić czoła. A co jeśli serce przeczy
rozsądkowi?
Zamiarem duńskiego reżysera z
pewnością nie było dokładne odtworzenie realiów epoki. Trzeba jednak przyznać,
że scenografia i kostiumy prezentują się naprawdę przyzwoicie. Sprawia to
bardzo pozytywne wrażenie i mimo wszystko pomaga widzowi powierzchownie
przenieść się do XIX-wiecznej Anglii. Od początku da się wyczuć specyficzny
klimat filmu, który utrzymuje się do jego ostatnich chwil. Vinterberg skupia
się przede wszystkim na relacjach pomiędzy bohaterami, a dokładniej pomiędzy
mężczyznami a Bathshebą. Kobieta stanowi świetny przykład ówczesnych
emancypacyjnych dążeń. Jej postawa wyraża pewność i zdecydowanie, które będzie
musiała pokazać swoim pracownikom i klientom. Nie powinna zaskakiwać ukazana
na ekranie dyskryminacja płci żeńskiej, a także wywyższanie się mężczyzn. W tamtym
czasie takie zachowanie należało przecież do codzienności. Bardziej może
szokować postać panny Everdene, która tym konwenansom jawnie zaprzecza. W
połączeniu z urodą i charakterem kobieta przyciąga wzrok mężczyzn. Mało tego, udowadnia pracownikom swoją determinację oraz to, że nie boi się żadnej
pracy. Podobne fragmenty przywołują podczas seansu uśmiech na twarzy.
Jednak śmiałość panny Everdene
nie trwa bez końca. Kobieta zostaje postawiona w dosyć trudnej sytuacji, kiedy
o jej rękę stara się trzech panów. Można sobie tylko wyobrazić całą gamę
emocji, jakie posiada w sobie kobieta, w momencie gdy jej przekonania zostają
podłamane. Serce i rozsądek odmawiają wspólnego działania, przez co kobieta
staje się po prostu zagubiona. Niewłaściwa decyzja wiąże się z długofalowymi
skutkami – małżeństwa kiedyś działały przecież na nieco innych regułach niż
obecnie. Świat Bathsheby zostaje wywrócony do góry nogami. Rewelacyjna Carey
Mulligan ("Wielki Gatsby"!) stanowi jedną z największych zalet produkcji. Aktorka doskonale odnajduje się w swojej roli. Także
pozostała część obsady prezentuje się przekonująco.
Pod wieloma względami „Z dala od
zgiełku” wydaje się być produkcją bardzo dobrą. Film wielokrotnie mnie
zaskoczył, momentami trzymał w niepewności, a także zaczarował. Wspaniały
plakat jest odzwierciedleniem tego, czego można spodziewać się na ekranie.
Przyznaję, że niektóre „magiczne” ujęcia były przesadzone i sprawiały wrażenie
kiczowatych. Ale na tle całości obrazu to tylko mała skaza. Vinterberg ponownie nie zawodzi.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz