Scenariusz: Małgorzata Szumowska, Michał Englert
Produkcja: Polska
Gatunek: Dramat
Czas trwania: 90 minut
Obsada:
Janusz Gajos: Prokurator
Maja Ostaszewska: Anna
Justyna Suwała: Olga
Najnowsza produkcja
kontrowersyjnej reżyserki Małgorzaty Szumowskiej zgarnęła Srebrnego
Niedźwiedzia na tegorocznym Berlinale. Już sam plakat filmu „Body/ciało”
zwracał na siebie uwagę, z tym szczególnym dopiskiem „Czy jest coś więcej?”,
który można interpretować na kilka sposobów. Przede wszystkim pokazuje to
charakter obrazu, skupiającego się na relacjach córki z ojcem. Nie jest to
jednak wszystko co ma nam do pokazania Szumowska. Czym jeszcze nas zaskoczy?
Po śmierci matki Olga mieszka tylko ze swoim ojcem, mocno cynicznym prokuratorem. Jego praca i śmierć żony wpłynęły na relacje z córką, która coraz głębiej popada w anoreksję. Próba zwrócenia na siebie uwagi, a także wielki smutek po stracie matki sprawia, że dziewczyna po raz kolejny trafia do szpitala. Tam zajęcia terapeutyczne prowadzi samotna Anna, która po stracie swojego malutkiego synka odnalazła w sobie zdolności medium. Kobieta daje obojgu nadzieje na kontakt ze zmarłą.
„Body/ciało” swoim pomysłowym tytułem
wyróżnia się na tle pozostałych polskich produkcji. Dotychczas nie spotkałam
się także z podobnym wątkiem w polskiej kinematografii, co dodatkowo mnie
zainteresowało. Problem anoreksji, dotykający coraz więcej dziewczyn czy kobiet
został ujęty przez reżyserkę w specyficzny sposób. Przede wszystkim w filmie
obecny jest czarny humor, który skutecznie rozładowuje napięcie i powagę towarzyszące
zmaganiom głównej bohaterki. Dzięki temu zabiegowi nie miałam wrażenia, że
temat jest przytłaczający. Pozwala to dodatkowo wczuć się w problem, z którym
pewnie część widowni nie miała kompletnie do czynienia. Podczas seansu uderzył
mnie śmiech pewnej grupy osób, podczas scen, na których mnie osobiście
nie było do śmiechu.
Taki już jest najnowszy film
Szumowskiej – nie należy do typowych, a jednak ukazuje rzeczywistość. Choć
niektóre fragmenty produkcji wydały mi się nieco przerysowane i sprawiały
wrażenie jakby reżyserka na siłę próbowała wprowadzić kontrowersję (Anna o
aborcji), to całość była spójna. Za tytułowym ciałem kryje się niezdrowa
relacja między ojcem a córką. Dziewczyna obwinia ojca o śmierć matki i nie
potrafi mu tego wybaczyć. Jednak wbrew pozorom fabuła nie skupia się tylko na
wyżej wymienionych wątkach anoreksji i stosunków rodzinnych. Duże znaczenie ma
również postać Anny, która ujawnia duchowne zdolności kontaktowania się ze
zmarłymi. Byłam zawiedziona takim metafizycznym rozwiązaniem, jednak i tutaj
spotkała mnie niespodzianka. Szumowska w świetny sposób rozbiła ten frazes. I
przez to produkcja nabrała jeszcze więcej na wartości.
Co do obsady, Janusz Gajos sprawdził się naprawdę dobrze. Jego zgorzkniała postać została przedstawiona w zdecydowany sposób. Maja Ostaszewska w roli Anny również znakomicie się odnalazła. Mimo nierzucającego się w oczy wyglądu jej postać przyciąga uwagę! Najtrudniejsze zadanie do spełnienia miała moim zdaniem Justyna Suwała. Jej rola nie dawała zbyt szerokiego pola do popisu, bo jednocześnie musiała zachować obojętność, a także uczucia mocno skrzywdzonej dziewczyny, która krzywdzi przede wszystkim samą siebie. Brak wsparcia ze strony ojca tylko pogłębia jej chorobę, a szpitalna rzeczywistość robi wrażenie.
W obrazie Szumowskiej sporo jest
nawiązań do współczesnego świata i sytuacji, które niekoniecznie stanowią
zaletę produkcji. „Body/ciało” to bardzo dobrze zrealizowany film, w którym
dominuje czarny humor. Niecodzienne rozwiązania sprawiają, że dzieło wznosi się
ku czołówce ostatnich polskich osiągnięć. Doceniona na międzynarodowym festiwalu filmowym
Szumowska zasługuje z pewnością na uznanie również w swoim kraju, gdyż
stworzyła dzieło zdecydowanie ponad przeciętność. Reżyserka poświęca swój obraz
duszy człowieka, co zdaje się być odpowiedzią na zawarte na głównym plakacie
pytanie. Ta skromna w wykonaniu produkcja niesie ze sobą niezwykle emocjonalny
przekaz.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz