Scenariusz: Roman Polański, Gerard Brach
Produkcja: Wielka Brytania
Gatunek: Dramat, Psychologiczny
Czas trwania: 104 minuty
Obsada:
Catherine Deneuve: Carol
Ian Hendry: Michael
Yvonne Furneaux: Helen
Ostatnio głośno zrobiło się o
Romanie Polańskim za sprawą jego procesu. Jednak filmografia tego genialnego
reżysera, scenarzysty i aktora w jednym chodzi za mną już od dawna. Mimo że
jego najsławniejsze dzieła mam już oglądnięte, to jestem niezwykle ciekawa
również tych niskobudżetowych projektów. Tym razem padło na film, którego tytuł
antagonistycznie zwraca na siebie uwagę. „Wstręt” zachęca do obejrzenia!
Carol – z pochodzenia Belgijka – pracuje w londyńskim gabinecie kosmetycznym. Zamknięta w sobie i spokojna dziewczyna dzieli mieszkanie wraz ze swoją starszą siostrą Helen. Jednak w mieszkaniu coraz częściej gości również trzecia osoba – kochanek Helen, żonaty Michael. Carol ewidentnie nie toleruje obecności mężczyzny w swoich czterech ścianach. Charakter dziewczyny nie pozwala jej stanowczo zaprotestować, a chwilę wytchnienia zdobędzie dopiero podczas ponad tygodniowego wyjazdu siostry z Michaelem na urlop. Jak się wkrótce okaże, wyjazd ten nie wpłynie najlepiej na młodą Carol.
Polański ma na swoim koncie wiele
ważnych produkcji. Ważnych pod względem historii oraz sztuki. Jego dzieła
bowiem są niesamowitym przeżyciem, a jego styl zdecydowanie przypadł mi do
gustu. Powolne ujęcia, charakterystyczna praca kamery, podążanie za bohaterem…
Roman Polański wciąż mnie zadziwia niepowtarzalnym konceptem na film, a także
poszczególnymi scenami, których nie da się zapomnieć. Przykładowo wyświetlanie
napisów na siatkówce oka Catherine Deneuve stanowi do dziś zabieg niespotykany
i zupełnie niecodzienny. Stąd też bierze się mój wielki podziw dla pracy
znakomitego reżysera, który mimo swoich ciężkich doświadczeń z dzieciństwa był
w stanie wspiąć się na szczyt kariery.
„Wstręt” określany jako dramat psychologiczny zawiera również elementy horroru. Sceny nakręcone 50 lat temu, do dziś robią ogromne wrażenie. Trzeba przyznać, że napięcie utrzymuje się na stałym poziomie. Od początku widz ma możliwość śledzenia poczynań pięknej Carol, która daje się poznać jako samotna i wyobcowana dziewczyna. Powierzchowne znajomości nie są w stanie wyciągnąć ją z własnego świata, w który wraz z biegiem fabuły coraz głębiej popada. Carol odrzuca zaloty młodego mężczyzny, który jest w stanie zrobić dla niej wiele. Brzydzi się nawet pierwszym pocałunkiem, a później napadają ją urojenia związane z gwałtem! Ten fenomen zmian w psychice młodej dziewczyny możemy obserwować bardzo szczegółowo. Sam fakt pogłębiania się obłędu budzi stałe uczucie niepokoju. Kamera wciąż podąża za bohaterką, co sprawia, że widz ma wrażenie, jakby to jego obecność prześladowała główną bohaterkę. Pozostanie samej w domu jest dla Carol zgubne, o czym kompletnie nie zdaje sobie sprawy jej siostra. Niezwykle wyraźnie nakreślone objawy jej choroby tworzą niezapomniany seans.
Dodatkowym elementem „Wstrętu”
jest obce pochodzenie sióstr. Pochodzące z Belgii kobiety muszą dopasować się
do nowej rzeczywistości. Nieprzychylność gospodarza domu, który wobec
niepłacenia komornego stawia sprawę jasno, również może być zabiegiem przeciwko
cudzoziemkom. Warto również wspomnieć o wspaniałej roli Catherine Deneuve,
która swoją postacią całkowicie podbiła ekran. Nieznana mi wcześniej aktorka
wykazała, jak duże zdolności aktorskie posiada. Produkcja Romana Polańskiego z
pewnością nie jest łatwa w odbiorze i wymaga od widza sporego zaangażowania.
Momentami dzieło trochę się przeciągało, ale czym to jest wobec całości tak świetnie skonstruowanego filmu. Zdecydowanie wstrętne elementy zawarte w filmie tylko potwierdzają, że
jest to „mocny” seans.
Moja ocena: 8+/10
A mnie trochę ten film zawiódł, tzn. dałam mu bodajże 7/10, ale spodziewałam się po Polańskim, że film będzie suuuper. Napisałaś "Trzeba przyznać, że napięcie utrzymuje się na stałym poziomie." - z jednej strony to prawda, ale z drugiej... Od początku, od pierwszych chwil jest intrygująco i mroczno i tak jest do końca filmu, tyle, że z czasem robi to coraz mniejsze wrażenie. Film jest specyficzny, udany i dobry, ale bez rewelacji, są jego filmy, które bardziej lubię :)
OdpowiedzUsuńW mojej ocenie jest to jeden z ciekawszy horrorów psychologicznych, mieszający fikcje i rzeczywistość i potęgujący klaustrofobiczne poczucie osamotnienia. Pod tym względem w mojej ocenie jest dziełem kompletnym na równi z filmem Żuławskiego Opętanie z 1981 roku dwa dzieła, które śmiało można, stawiać za wzór nie tylko w swoim gatunku
UsuńA po polsku też można to gdzieś przeczytać? Bo nie udało mi się przebrnąć przez tę masę błędów. Ludzie, co Wy w szkole polskiego nie mieliście???
OdpowiedzUsuń