Scenariusz: Jordan Peele
Produkcja: USA
Gatunek: Horror
Czas trwania: 103 minuty
Obsada:
Daniel Kaluuya: Chris Washington
Allison Williams: Rose Armitage
Catherine Keener: Missy Armitage
W mojej
dotychczasowej hierarchii filmów, gatunek horroru sytuowałam
najniżej ze wszystkich. Z jednej strony niewiele podobnych seansów
mnie zachwyciło, a z drugiej, nie widziałam potrzeby oglądania
wzbudzających lęk poczynań bohaterów, o bliżej nieokreślonym
celu. Z tych powodów mocno zaniedbałam ten kawałek kina, z góry
go szufladkując i pomijając. Być może byłam tego świadoma,
skoro wystarczyło jedno pozytywne polecenie, żebym sięgnęła po
film Jordana Peele'a. Nie nazwałabym go z pewnością klasycznym
gatunkowo horrorem, ale produkcją ze zdecydowaną domieszką
thrilleru. Jak na ironię, "Uciekaj" traktuje przede
wszystkim o schematach i stereotypach, których ten gatunek już
sporo się i tak nałapał. Czy słusznie?
Chris
Washington to czarnoskóry chłopak, od pięciu miesięcy umawiający
się z białą dziewczyną. Przychodzi czas, kiedy para udaje się z
pierwszą wizytą do rodziców Rose. I nie byłoby w tym zupełnie
nic dziwnego, gdyby nie atmosfera panująca w posiadłości państwa
Armitage. Oboje w sposób sympatyczny i wyluzowany witają
zakochanych, podczas gdy ich zatrudniona służba wydaje się być
jakby z zupełnie innej epoki. Chris niemal od razu uważa to za
niepokojące, z tym, że niestety nikt nie podziela jego zdania.
Szybki obrót zdarzeń sprawi, że to jego pierwsze wrażenie
odnajdzie podłoże w postępującej akcji.
Jordan Peele
dał się poznać jako aktor dosyć miernych komedii. Tymczasem jego
debiut reżyserski okazuje się nieco przejąć z jego dotychczasowej
kariery. "Uciekaj" bowiem pełne jest wątków komediowych,
uśmiechów i humoru, który zaskakująco dobrze łączy się z
budowaną na ekranie grozą. Wszystko zaczyna się z pozoru spokojnie
i wcale nie zapowiada zbliżającego się wartkiego przebiegu filmu.
Osoba, wpadająca spóźniona na seans, mogłaby pomyśleć, że
najzwyczajniej pomyliła sale. W dodatku od początku towarzyszyło
mi nieprzyjemne uczucie, które kazało myśleć, że z tego filmu
nie wyjdzie niestety nic dobrego. Ale te wszelkie wątpliwości
szybko rozwiewa dalsza część obrazu, który bardzo pozytywnie
zaskoczyła mnie swoim scenariuszem.
Świetny
koncept na film został w większej mierze równie dobrze
zrealizowany. Luźniejsze sceny przeplatane są umiejętnie z
fragmentami budującymi napięcie. Tego ostatniego z pewnością nie
brakuje, a to głównie za sprawą poruszanej przez twórców
tematyki. Rasizm wydaje się w tym kontekście zupełnie szalonym i
niepoważnym pomysłem, a jednak, działa naprawdę skutecznie. Choć
to kwestia przyzwyczajenia i zmiany perspektywy, to nadal czarnoskóry
człowiek budzi w naszym kraju zdziwienie i pewnego rodzaju
fascynację. I tę właśnie reakcję wykorzystują twórcy, chociaż
w tej analizie myślę przede wszystkim o Polakach, to Amerykanie
nadal kwestię rasizmu starają się omówić w każdy możliwy
sposób. Z przedstawionymi postawami bohaterów jest nam kłopotliwie,
sami zaczynamy się zastanawiać czy aby na pewno sami nie popełniamy
podobnych nieuprzejmości względem czarnoskórych. Taki zabieg
wzmacnia napięcie, dyskomfort i jednocześnie wzbudza strach - przed
nieznanym, przed pomyłką, przed byciem źle zrozumianym.
Pomimo tak
dobrego pomysłu i jego realizacji, zakończenie filmu pozostawia
spore rozczarowanie. Zamienia się na tym etapie w chaotyczne i
brutalne widowisko, które nijak ma się do wcześniejszej, dobrze
zbudowanej części obrazu. Do końca nie zawodzą aktorzy, którzy w
swoich rolach odnajdują się właściwie. To twórcy za bardzo
popuszczają wodze fantazji, co ostatecznie psuje dosyć realistyczny
wydźwięk wcześniejszych scen. Jednak pomimo tych usterek,
"Uciekaj" jest ciekawym i świeżym spojrzeniem nie tyle na
swój gatunek, co na psychologiczne granice i bariery podobnej części
kina. Warto zmierzyć się z tym obrazem, który z pewnością
wznieci różnorodne reakcje.
Moja ocena: 7+/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz