Scenariusz: Chris Terrio
Produkcja: USA
Gatunek: Dramat, Thriller
Czas trwania: 120 minut
Obsada:
Ben Affleck: Tony Mendez
Bryan Cranston: Jack O'Donnell
Alan Arkin: Lester Siegel
John Goodman: John Chambers
Victor Garber: Ken Taylor
Ben Affleck nie wyreżyserował zbyt wielu produkcji, za to przed kamerą pokazuje całą swoją klasę. Jego zadanie było nadzwyczaj trudne - stworzyć film oparty na prawdziwej historii i w dodatku nie posiadając znacznego doświadczenia w tej dziedzinie. A jednak poradził sobie bardzo dobrze. Oscar za "Najlepszy film 2013 r." powędrował do „Operacji Argo”. I co do tej decyzji wciąż mam mieszane uczucia. Z jednej strony: „Tak! Znakomity film!”, a z drugiej „Dobry, ale zbyt amerykański, zbyt stronniczy”.
Trwa rewolucja w Iranie, a jej skutki są wstrząsające. Znaczna grupa mieszkańców napada na ambasadę USA. Tylko szóstce pracowników udaje się uciec. Ich ucieczka wcale nie daje całkowitego bezpieczeństwa, wręcz odwrotnie – od teraz są jednymi z głównych poszukiwanych. Tony Mendez jest agentem CIA, a jego specjalnością jest ratowanie ludzi z dramatycznych sytuacji, a także fałszowanie dokumentów. Mendez zdaje sobie sprawę, że z każdym dniem szanse uciekinierów na przeżycie maleją. I co jeśli podstawowe metody w tym przypadku nie pomogą? Trzeba wymyślić całkiem nowy i ryzykowny plan, a czas ucieka…
Mimo że nie znałam wcześniej tej historii, miałam wrażenie, że spotkałam się już z podobnym tematem. Dlaczego? Bo „Operacja Argo” to typowy amerykański film, nakręcony w typowy dla siebie sposób. Tajne służby Stanów Zjednoczonych, Amerykanie to, Amerykanie tamto. Zwykle nie czepiam się tak tego, bo nie można wymagać, aby Hollywood nie zwracało uwagi na swój ojczysty kraj. A jednak tutaj trafniejsze byłoby skupienie się bardziej na Iranie, bo przecież historia rozgrywa się na terytorium tego państwa. I czy to nie jest już nużące, że tylko jeden bohater jest genialny? Tylko on potrafi pomyśleć, zorganizować wszystko i przeprowadzić akcję? Jak na całe CIA to dość kiepsko. Później już jest lepiej, gdy swoją pomoc oferują także Lester Siegel (Alan Arkin – nominowany do Oscara w kategorii "aktor drugoplanowy 2013 r.") oraz John Chambers.
Swoje lekkie niedociągnięcia reżyserskie Ben Affleck cudownie rekompensuje świetną grą aktorską. Niemal wszyscy aktorzy bardzo dobrze sobie poradzili, a ich gra prezentuje się naprawdę na wysokim poziomie. Podziwiam Bena Afflecka za podjęcie się zrealizowania „Operacji Argo”. Zekranizowanie prawdziwej historii to niezwykle trudne zadanie i uważam, że nie został należycie doceniony za swój trud. Najlepszy film jednym, ale chociażby zwykła nominacja do Oscara w kategorii najlepszego reżysera wniosłaby bardzo dużo. Affleck nie jest geniuszem, ale jego film jest specyficzny. Pomimo jego wad, o których rozpisałam się powyżej, trzyma w napięciu i nie nudzi. Akcja została świetnie doprecyzowana. Wszystko następuje w określonej kolejności, tu nie ma miejsca na chaos. A ciekawe jest również to, że produkcja ma swoje zabawne momenty. I od razu przychodzi mi na myśl: „Argo, f*ck yourself”!
„Operacja Argo” aż ocieka amerykańskim stylem. Jednak trzeba przyznać, że scenariusz jak i zamysł są rewelacyjne. I mimo że większość widzów będzie domyślać się końcówki, nic nie jest przesądzone i pewne. I za to duży plus - reżyser do ostatniej minuty trzyma w niepewności. Akcja rozgrywa się w Iranie i w USA na zmianę. Działania w Iranie bardzo mnie wciągnęły, natomiast sceny zamieszczone w USA nie usatysfakcjonowały. Ale, ale! „Argo” to obowiązkowa pozycja, choćby ze względu na możliwość poznania dramatycznej historii amerykańskich dyplomatów, która zdarzyła się naprawdę.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz