Scenariusz: Chris Weitz, Tony Gilroy
Produkcja: USA
Gatunek: Przygodowy, Sci-Fi
Czas trwania: 133 minuty
Obsada:
Felicity Jones: Jyn Erso
Diego Luna: Cassian Andor
Mads Mikkelsen: Galen Erso
"Gwiezdne
wojny" od lat zbierają wokół siebie grona fanów, potężne
niczym siły Imperium i równie oddane przedstawianym bohaterom, jak
wierni pozostają Rebelianci swojej sprawie. I chociaż do nowo
powstających części sagi nie podchodzę aż tak emocjonalnie, to z
chęcią śledzę poczynania bohaterów w nowych odsłonach. To już
kwestia przyzwyczajenia, że grudzień jest miesiącem, kiedy mają
miejsce doniosłe premiery, wyczekiwane przez tłumy fanów. Tak było
z kolejnymi częściami "Hobbita", tak było rok temu z
"Przebudzeniem Mocy", tak jest również
i w tym roku.
Akcja filmu
umieszczona jest pomiędzy III a IV epizodem sagi. Jyn Erso jako mała
dziewczynka cudem uratowała swoje życie i zdołała uciec przed
pewną śmiercią. Z tego też czasu Jyn posiada ostatnie wspomnienie
swojej rodziny – matki oraz ojca, który obecnie jest ważnym
konstruktorem po stronie Imperium. O tym ostatnim dorosła już
kobieta dowiaduje się od Rebeliantów, którzy mają wobec niej określone plany. Jyn balansuje między tęsknotą do ojca, chęcią
zgłębienia na jego temat prawdy a sprawą pokonania wrogiego
Imperium. Dla kobiety, której konflikt odebrał wszystko, co
najcenniejsze w życiu, decyzja może okazać się wyjątkowo trudna.
"Łotr
1. Gwiezdne wojny – historie" nie stanowi osobnego epizodu.
Tak zwany spin-off skupia się na wątkach pobocznych, które
mają wprowadzić widza w kolejną, IV część. Chociaż sens
tworzenia tej produkcji był kwestionowany przez wielu, trudno po
seansie znaleźć nawet jeden element, potwierdzający te
przypuszczenia. Gareth Edwards w swoim zamyśle wykreował zupełnie
nową jakość Gwiezdnych wojen. Jego najnowszy film został rozsądnie zrealizowany, a na ekranie widać efekt tej pracy.
Obrazowi daleko do bezmyślnego kina fantasy, które bez realizacji
konkretnego celu ukazuje popisy efektów specjalnych i
technologicznych nowinek. "Łotr 1" wykorzystuje wszystkie
elementy składające się na klasyczne Star Wars w odpowiednich
proporcjach, a razem tworzą one przemyślaną całość. I to
podejście może prawdziwie zachwycić.
Gareth Edwards w swoim filmie przeznacza do głównych ról aktorów, którzy
swoją charyzmą i poprawnością dobrze wpasowują się w jego
koncept. Znana mi dobrze z "Teorii wszystkiego" Felicity
Jones skupia na sobie ogromny ciężar produkcji, a swoje zadanie
wykonuje jak najbardziej trafnie. To właśnie jej postać poznajemy
najlepiej, więc siłą rzeczy pozostali bohaterowie zmuszeni są
pozostać w tle. A tło nie jest w żadnym wypadku szare i jednolite,
bo zza pleców Jyn wychyla się przykładowo niewidomy mnich i robot
K-2SO. Ten drugi w porównaniu z "Przebudzeniem Mocy", oprócz humoru, ma też coś więcej do zaoferowania. Reżyser, w
panujący intensywnie wojenny chaos, wprowadza fragmenty, które nieco
rozładowują napięcie, nie nużą i stale pozwalają dobrze się bawić.
"Łotr
1" to przede wszystkim prosta historia, która nie wymaga wcale
zbytniego skomplikowania. Przez swoje podejście reżyser wprowadza trochę nawiązań do epizodów powstałych chronologicznie
najwcześniej, a akcja jego filmu wydaje się bardziej rzeczywista.
Najbardziej spodobało mi się przedstawienie głębi ukazywanych
zdarzeń i postaci, jak na przykład wątek faktycznej wiary w Moc.
To już nie tylko puste frazesy i miecz świetlny, ale autentyczna
ufność w zwycięstwo. W moich oczach właśnie na tym zyskuje ta
produkcja, która nie opiera się na efekciarskich zagraniach, ale na
sile własnej historii. Na brak doznań wojennych nikt nie może przecież narzekać, a wszystko dzieje się jednak z określonym sensem i jest
ściśle ujęte w zamysł filmu.
Te wszystkie
aspekty składają się
na interesujący seans, który daje nową nadzieję na jakość Star
Warsów. Obraz nie przytłacza, a to wydaje mi się w porównaniu z poprzednią częścią jednak ogromną zaletą. Film do ostatnich minut
silnie angażuje emocje widza, co sprawia, że "Łotr 1"
zostaje w pamięci i zachęca po odświeżenie sobie IV epizodu. Z sympatią czekam na więcej.
Moja ocena: 8/10
Jakby mi ktoś powiedział rok temu, że spin-off "Gwiezdnych wojen" będzie lepszy niż epizod oryginalnej Sagi, to z miejsca bym go wyśmiał. A tu proszę! Oby więcej takich przyjemnie mrocznych i autentycznie wojennych "Star Wars'ów" powstawało :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem zaskoczona! I tak szczerze mówiąc, przez "Przebudzenie Mocy", podeszłam do tego seansu z większym dystansem. A tu proszę, miła niespodzianka. :)
UsuńDla mnie producenci Łotra 1 pokazali zupełnie inną stronę Gwiezdnych Wojen. I o ile ,,Przebudzeniu Mocy" możnaby coś zarzucić to uważam, że przy Rogue One wykonano kawał niezwykłej roboty. Chociaż Jyn Erso była główną bohaterką to tak naprawdę stanowiła ona jedynie filar całej grupy Łotra 1. Inni bohaterowie nie byli dla niej tłem. Każda z postaci jest niesamowita. Czy Ty również przed oczyma masz widok jak Chirrut idzie na pewną śmierć pośród pocisków powtarzając swoją modlitwę? Każda ze śmierci członków grupy Rebeliantów jest tak poruszająca, że po odejściu Jyn i Cassiana nie mogłam się pozbierać. A ostatnia scena z Leią - cudowna. :)
OdpowiedzUsuńCasino Tycoon | 2021 Room Prices, Deals & Reviews
OdpowiedzUsuńEscape 인천광역 출장샵 to Las Vegas and 남원 출장마사지 experience the 수원 출장샵 thrills of Vegas casino, adventure, and luxury at Wynn Las Vegas. Make your trip more 창원 출장안마 affordable by booking a 영주 출장마사지 last minute