środa, 7 października 2015

Marsjanin (The Martian, 2015)

Reżyseria: Ridley Scott
Scenariusz: Drew Goddard
Produkcja: USA
Gatunek: Akcja, Sci-Fi
Czas trwania: 141 minut

Obsada:
Matt Damon: Mark Watney
Jessica Chastain: Melissa Lewis
Kristen Wiig: Annie Montrose
Jeff Daniels: Teddy Sanders



Ridley Scott to dobry przykład reżysera, który już swoim nazwiskiem przyciąga widzów i przy tym sprawia, że ich oczekiwania względem seansu drastycznie rosną. Scott ma na swoim koncie wiele wspaniałych dzieł, w wielu przypadkach nawet kultowych, które rozsławiły jego osobę w świecie kina i zapewniły autorytet. Wobec tylu produkcji reżyser nie skąpi też doświadczeniem i talentem. Do kin wszedł jego najnowszy film „Marsjanin”. Kolejne wspaniałe (arcy)dzieło czy tylko prosta bajka?


Badania amerykańskiej załogi na Marsie przerywa gwałtowna burza piaskowa, która zmusza jej dowódcę do natychmiastowych działań. Niefortunna ewakuacja kończy się przedziurawieniem skafandra jednego z członków ekspedycji. Komandor przekonana o nieuchronnej śmierci swojego kolegi podejmuje decyzję o wystartowaniu z Czerwonej Planty. Jak się wkrótce okazuje Mark Watney przeżywa i teraz musi walczyć o przetrwanie na obcej planecie, na której pozostaje zupełnie sam.


„Marsjanin” to obraz, który więcej ma w sobie zabawy niż jakiejkolwiek dramaturgii. Przyznaję, że dosyć ciężko było mi naprawdę przeżywać tragedię głównego bohatera, gdy ten niemal przez cały seans był w świetnym humorze. Luźne żarty pomagają z pewnością rozładować napięcie i uniemożliwiają stworzenie wielkiego dzieła o kosmosie, co można ocenić zdecydowanie na plus. Ale z drugiej strony nie pozwalają brać bohaterów i samej fabuły na poważnie. Bo ma być śmiesznie, prawda? Przez to pozostanie samemu na tak długi czas na Marsie wcale nie wydaje się być takie straszne. A chyba jednak nie o to tu chodzi.


Wizualnie dzieło Ridleya Scotta okazuje się za to prawdziwą ucztą dla oczu. Może nie posiada aż tylu zapierających dech w piersiach obrazów kosmosu co Grawitacja czy Interstellar, ale naprawdę zachwyca. Od swoich kosmicznych poprzedników różni się przede wszystkim fabułą. „Marsjanin” opowiada o walce człowieka z czasem i przeciwnościami, jakie znajduje na obcej planecie. To potężna bitwa o przetrwanie i niepoddanie się, choć wszystko może wskazywać, że jest to sytuacja bez wyjścia. Od tej strony film akurat bardzo mi się podoba, głównie przez swój potencjał na naprawdę dobrą historię. Matt Damon co prawda sprawdza się w swojej roli, ale nie zachwyca. Nie pokazuje też nic nowego, co tylko utrudnia właściwy odbiór „Marsjanina”.


Film okazuje się być widowiskiem, rozrywkowym w dodatku. Scott poszedł w kierunku bardzo komercyjnym. Myślę, że nie należy uznawać tego za wielką wadę, bo obraz prezentuje się naprawdę przyzwoicie. Problem pojawia się, gdy „Marsjanin” zawodzi fanów sci-fi i ogólnie pojmowanego kosmosu. Moje oczekiwania nie są aż tak nadwyrężone. :)

Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz