czwartek, 24 października 2013

Bulwar Zachodzącego Słońca (Sunset Blvd., 1950)

Reżyseria: Billy Wilder
Scenariusz: D.M. Marshman, Billy Wilder, Charles Brackett
Produkcja: USA
Gatunek: Dramat, Film-Noir
Czas trwania: 110 minut

Obsada:
William Holden: Joe Gillis
Gloria Swanson: Norma Desmond
Erich von Stroheim: Max von Mayerling
Nancy Olson: Betty Schaefer
Fred Clark: Sheldrake



„Bulwar Zachodzącego Słońca” to piękny i inspirujący tytuł filmu, zapowiadającego spokojny i poruszający dramat. Rzeczywistość jest jednak nieco inna, mimo że nazwisko reżysera Billy’ego Wildera kojarzone jest zazwyczaj z prostymi i śmiesznymi komedyjkami ze wspaniałą obsadą. Dlatego tym większe może być zdumienie widza, kiedy historia opowiedziana na ekranie nijak będzie przypominać jego wcześniejsze produkcje.


Film rozpoczyna się ukazaniem martwego już mężczyzny, dryfującego po powierzchni basenu, który należy do pobliskiej posiadłości. W dalszych sekwencjach filmu wspomina on swoje życie, opowiadając jak doszło do tej tragedii. Joe z zawodu jest scenarzystą filmowym, jednak nie osiągnął dotychczas żadnego sukcesu, pisząc jedynie pomniejsze teksty. Z tego powodu nie powodzi mu się dobrze oraz ma długi. Pewnego dnia, ratując swój samochód przed konfiskacją, trafia do domu starszej pani. Kobieta mieszka w rezydencji na Bulwarze Zachodzącego Słońca. Norma Desmond była kiedyś wielką aktorką kina niemego, teraz jednak jej jedynym zajęciem jest pisanie nikomu nie potrzebnego scenariusza. Norma prosi Joe’go o pomoc przy scenariuszu, na co złakniony bogactwa, bezpieczeństwa i wygody z chęcią przystaje. Tylko czy to pewno słuszna decyzja, mieszkać w domu z tajemniczą, umalowaną na wampa kobietą wraz z najwierniejszym jej sługą?


Przyznaję, że „Sunset Blvd.” niesamowicie mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się oglądnąć filmu o takiej tematyce w filmografii Wildera, ale to doświadczenie oceniam pozytywnie. Niemal opuszczona rezydencja, tajemniczość, napięcie obecne w „Bulwarze Zachodzącego Słońca” tworzą kontrast przykładowo ze „Słomianym wdowcem”. Ironia  towarzysząca produkcji reżysera jest niezwykła: Joe, uciekając przed swoimi kontrahentami, trafia do domu kobiety, która ostatecznie przyczyni się do jego zguby. Któż mógłby przypuszczać, że oddanie samochodu byłoby najlepszym wyjściem w tej sytuacji? Norma Desmond cierpiąca na ogromną samotność mieszka jedynie ze swoim oddanym sługą, który później okazuje się być jej pierwszym reżyserem i mężem. A mężów była aktorka posiadała wielu. Teraz, będąc samotną i bezradną, tworzy scenariusz dla siebie, aby w najbliższej przyszłości znów powrócić na ekrany. Sława, która przeminęła – to jest jej największy problem. Kobieta jest słaba psychicznie, potrzebuje akceptacji i uwielbienia, w przeciwnym razie skłonna jest odebrać sobie życie. Znając jej stan, sługa wysyła jej listy od rzekomych fanów, aby nadal miała nadzieję, że ludzie ją pamiętają i kochają. Postępujące szaleństwo Normy zostało genialnie przedstawione na ekranie – szczególnie w ostatnich scenach widać prawdziwy obłęd w jej oczach. Gloria Swanson, która otrzymała rolę Normy tuż po odrzuceniu jej przez Mary Pickford, przedstawiła swoją bohaterkę znakomicie.


Joe widzi w ofercie Normy Desmond same korzyści dla siebie. Postanawia szybko się wzbogacić, wyzyskując starszą kobietę, która z powodu swojego bogactwa nie przywiązuje szczególnej wagi pieniądzom. Jednak kiedy Norma zaczyna kupować mu coraz droższe ubrania i udostępnia swój luksus, jego zachłanność wzrasta diametralnie. Dość szybko można się zorientować czego samotna, starsza kobieta będzie oczekiwać w zamian. Joe zaślepiony pieniędzmi udaje swoje uczucia do niej, byleby żyć w takiej wygodzie, na którą nie mógł sobie wcześniej pozwolić. Problem pojawia się wtedy, gdy młoda dziewczyna – narzeczona jego przyjaciela – nagle zaczyna się Joe’mu coraz bardziej podobać. Dwie kobiety w życiu mężczyzny to zły pomysł, szczególnie gdy jedna z nich balansuje na granicy szaleństwa.

„Bulwar Zachodzącego Słońca” kojarzy się z „Upiorem w operze” ze względu na swój mroczny, tajemniczy nastrój, a także na elementy takie jak granie na organach przez mężczyznę w białych rękawiczkach. Wilder w swoim obrazie ukazuje również sytuację w przemyśle filmowym, kiedy ludzie z branży bez skrupułów odrzucają ludzi, którzy ich zdaniem nie nadają się w ogóle, aby występować przed kamerą. Właśnie pod wpływem tego scenariusza powstał film Co się zdarzyło Baby Jane?, choć zdecydowanie pod kątem horroru. Idealnym podsumowaniem wydaje się być cytat z filmu - wypowiedź Normy: "Ja jestem wielka. To kino zrobiło się za małe!".

Moja ocena: 8/10

1 komentarz:

  1. Billy Wilder jest twórcą wszechstronnym, chyba tylko westernów nie kręcił, realizował jednak nie tylko kapitalne komedie ("Pół żartem pół serio" oceniam znacznie wyżej od "Słomianego wdowca"), ale i świetne dramaty ("Stracony weekend", "Bulwar Zachodzącego Słońca"), kryminały ("Podwójne ubezpieczenie"), biografie ("The Spirit of St. Louis"), także filmy wojenne. No ale komedii nakręcił najwięcej, więc chyba to właśnie z tym gatunkiem jest najbardziej kojarzony.
    "Bulwar..." oczywiście świetny, chyba muszę sobie go odświeżyć, bo widziałem dawno i niewiele pamiętam. Ale ten tekst, który umieściłaś na końcu recenzji zapada w pamięć i wiele mówi o bohaterce tej opowieści.

    OdpowiedzUsuń