niedziela, 4 grudnia 2016

Powidoki (2016)

Reżyseria: Andrzej Wajda
Scenariusz: Andrzej Mularczyk
Produkcja: Polska
Gatunek: Dramat
Czas trwania: 98 minut

Obsada:
Bogusław Linda: Władysław Strzemiński
Zofia Wichłacz: Hania
Bronisława Zamachowska: Nika Strzemińska


Sztuka i polityka to niezbyt dobre połączenie, o czym ostatecznie uzmysławia nam najnowszy i zarazem ostatni film Andrzeja Wajdy. Ciężko powiedzieć, czy reżyser "Powidokami" chciał faktycznie zakończyć swoją karierę, gdyż podczas spotkania na żywo z tym wybitną twórcą, dało się wyczuć w jego głosie jeszcze wiele pomysłów, czekających w kolejce na swoją realizację. Faktem jest, że przez śmierć reżysera, jego film nabrał dodatkowego znaczenia i nostalgii, którą mniej lub bardziej świadomie da się odczuć podczas seansu.


Władysław Strzemiński to jeden z najwybitniejszych malarzy polskich XX wieku, a którego dzieła przyczyniły się do rozwoju awangardy w kraju. Artyście przyszło tworzyć także w czasach PRL-u, kiedy to komunistyczna władza zupełnie inaczej pojmowała zadanie sztuki. Strzemiński pozostaje pod presją i kontrolą ubeków, a także zabrania się mu wykładać na uniwersytecie w Łodzi. Jest to dopiero wstęp do trudności, jakich doświadczy malarz w swoim życiu. Od złej opinii, poprzez zwolnienie z pracy, aż po uniemożliwienie nawet zakupu farb – ówczesna władza skutecznie naciska obywatela, którego próbuje sobie podporządkować. Czy wobec nędzy i zapomnienia Strzemiński wyrzeknie się swojej sztuki?


Powidok to zjawisko optyczne, polegające na tymczasowym pozostaniu przed oczami kształtu, na którym przed chwilą zatrzymało się wzrok, jednak o nieco innej barwie niż oryginał. Rzadko kiedy tytuł tak dobrze odpowiada treści filmu. W tym jednym słowie mieści się nie tylko fachowe pojęcie na pograniczu malarstwa i optyki, ale również metafora, określająca pamięć po twórczości artysty, zmieniana przez bieg czasu. Ta różnorodność interpretacji jest właśnie sposobem na wyrażenie sztuki, który jednocześnie kieruje jej rozwój. Z tego też powodu uważam, że "Powidoki", mimo swoich niedoskonałości, dobrze sprawdzają się jako ostatnie dzieło Andrzeja Wajdy. Po jego śmierci to właśnie pamięć o filmach reżysera, jak i o jego własnej osobie wydaje się najważniejsza. Już nie data następnej premiery. Tak samo wzbudzenie u widza emocji oraz skłonienie do refleksji można nazwać swoistym powidokiem tego obrazu.

Umiejscowiona w czasach PRL akcja filmu, ukazuje znakomicie dostosowaną do tego czasu Łódź, a znaczną rolę odgrywają tutaj zdjęcia Pawła Edelmana. Antykomunistyczny wydźwięk produkcji daje się wyczuć od razu. Przedstawione postaci ubeków są jednak jednowymiarowe, a poszczególni bohaterowie pozbawieni wyrazu. Na tym dość jednolitym tle wyróżnia się postać Władysława Strzemińskiego, w którego znakomicie wcielił się Bogusław Linda. Nareszcie aktor dostał okazję do zaprezentowania swojego pełnego talentu. Natomiast scenariusz nie pozwala na to samo niestety pozostałym odtwórcom ról, wśród których znalazła się między innymi Zofia Wichłacz (Biedronka z "Miasta 44"), a której rola jest mocno ograniczona. Scenariusz prowokuje również powstawanie zbyt teatralnych scen, które w trakcie seansu zaczynają razić.

Film Andrzeja Wajdy ostatecznie jednak mnie poruszył. Bardzo dobre odzwierciedlenie realiów epoki pozwala na tym łatwiejsze utożsamienie się z głównym bohaterem. Produkcja ukazuje kontakt nowego ustroju z zastaną w Polsce sztuką i próby zwalczania indywidualności, sprzecznej przecież z założeniami tego nowego porządku. Ta trudna walka jednostki z systemem momentami wbija w fotel, wzrusza, a z pewnością nie pozostawia obojętnym. "Powidoki" wybijają się poprzez potencjał swojej historii oraz bardzo dobrze przedstawioną postać malarza. Z drugiej strony jest to często spojrzenie zawężone i skupione przede wszystkim właśnie na Strzemińskim. Przez taki zabieg reżysera, widz powinien wystrzegać się traktowania tego obrazu jako biografii artysty, a raczej jako nakreślenie i uzasadnienie jego poczynań. Głównym bohaterem, pomimo że pozostaje on zewnętrznie nieporuszony, wewnętrznie targa cała paleta emocji, a "Powidoki" właśnie te wielobarwne części malują w jedną spójną całość. To jeden z tych obrazów, które po prostu wypada zobaczyć.

Moja ocena: 7+/10

2 komentarze:

  1. Nigdy nie przekonywał mnie Bogusław Linda. Niestety, jak dla mnie, aktor z niego wcale nie wspaniały. Ale... zainteresował mnie ten film :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że dostawał po prostu ciągle role, które nie pozwoliły mu na nic więcej. Tutaj mnie pozytywnie zaskoczył. :)

      Usuń