Scenariusz: David Rosier, Juliano Riberio Salgado, Wim Wenders
Produkcja: Brazylia, Francja, Włochy
Gatunek: Dokumentalny
Czas trwania: 110 minut
Obsada:
Sebastiao Salgado (on sam)
Wim Wenders (on sam, narrator)
Lelia Wanick Salgado (ona sama)
Komu film dokumentalny nie
kojarzy się z ciężkim do przyswojenia obrazem, który nie tworzy wartkiej akcji?
Ile ludzi pomija przy swoim wyborze seansu właśnie ten gatunek, kierując się
jakimś nieuzasadnionym przekonaniem. Mam wrażenie, że ludzie po prostu do tzw. dokumentów są uprzedzeni. Kto nie
obejrzy, nigdy się nie dowie co dobrego może w sobie kryć taki seans. Są filmy
gorsze, udane i absolutne perełki. O jednej z nich chciałam Wam dzisiaj trochę
opowiedzieć.
Film składa się w przeważającej
ilości ze zdjęć brazylijskiego fotografa – Sebastiao Salgado. Mężczyzna
ukończył studia ekonomiczne, podejmując prosperującą pracę w tej dziedzinie
gospodarki. Jego życie prywatne również zaczęło się dobrze kształtować – zawarł związek z Lelią.
Kiedy jego żona kupiła sobie aparat, to właśnie Sebastiao czerpał z niego
większą przyjemność i użytek. I tak właśnie wspólnie z ukochaną podjął decyzję
niezwykle odważną i mimo wszystko nieco szaloną. Porzucił swoją dotychczasową
karierę, aby od zera rozpocząć pracę fotografa. Już skromne początki ukazały
jego wielki talent i niezwykłą rękę w robieniu zdumiewających zdjęć. Wkrótce
Sebastiao zaczął realizować różne cykle, które przedstawiały niecodzienne i w
większości przerażające widoki tego świata.
Idąc na seans nie miałam pojęcia
czym tak naprawdę okaże się „Sól ziemi”. Nazwisko Salgado nic mi nie mówiło i
nie potrafiłam skojarzyć żadnej jego fotografii. I tak wkrótce zostałam całkowicie oszołomiona jego treścią.
Oto z tego niepozornego obrazu wyłoniły się najpiękniejsze fotografie, jakie dane mi było w życiu zobaczyć. Cała historia opowiedziana w sposób autentycznie zajmujący i
tworzący spójną całość. Z początku twórcy filmu przybliżają postać głównego
bohatera, ale wcale nie ramowo i rozwlekle. Robią to z wyważonym poczuciem humoru,
zwróceniem uwagi widza na najważniejsze wątki. Tak, żeby pokazać jak
najprościej, że ten przyszły wielki fotograf równie dobrze mógłby być naszym
sąsiadem. W całym obrazie brak jakiegokolwiek wywyższenia. Prace Salgado są tak
naturalne i piękne, że nie potrzebują żadnej zbędnej obudowy. Kojący głos
narratora (i reżysera filmu w jednym) oraz wypowiedzi samego fotografa w języku
francuskim są idealnym opowiedzeniem tych niesamowitych historii.
Ich wykonaniem są oczywiście
zapierające dech w piersiach zdjęcia z niemal całego świata. Może się wydawać,
że obejmują one każdy zakątek Ziemi. Mimo że przez cały seans przewija się ich całe
mnóstwo, to każda jest inna. Każda fotografia przedstawia zupełnie inną scenę,
inne postaci, inne światło i inne emocje. To właśnie te czarno-białe obrazki są
magią tego filmu. To one wprowadzają do niego całą gamę uczuć, od pełnego
zachwytu po przerażenie tym, co wydarzyło się na świecie. Sebastiao Salgado
pokazuje zatrważające sceny, które przecież naprawdę miały miejsce, na
temat których posiadamy trochę informacji, ale jest to wiedza bardzo skąpa. A fotografie w sposób niezwykle
dobitny odkrywają całą okrutną prawdę. „Sól ziemi” pokazuje umierające z głodu
dzieci, ciała zmarłych na cholerę, sterty zwłok, wojnę. Wszystkie postaci są dla widza anonimowe. Widząc to wszystko
wprost, bez żadnych filtrów i umniejszeń, miałam szczere łzy w oczach. Ogarnął
mnie ogromny smutek, że takie rzeczy dzieją się na świecie. Że tyle zła tworzą
sami ludzie, których historią jest tak naprawdę historia wojen i niepowodzeń.
I już kolejne obrazy – nienaruszone
biegiem czasu plemiona i ludy, ukryte gdzieś daleko od cywilizacji. A później
cudowna przyroda i gatunki zwierząt, które pierwszy raz widziałam na
fotografii. Wszystko w towarzystwie świetnie dogranej muzyki i odgłosów,
odpowiadających ich treści. Tytułowa sól ziemi to właśnie to, co pierwotne i
niezmienne. Film Wima Wendersa jest niezwykle różnorodny i bogaty. „Sól ziemi”
jest zbudowana głównie z kontrastów, które wzajemnie się uzupełniają i pokazują
świat z zupełnie innej perspektywy. Dzieło skłania do refleksji nad tym, dokąd
tak naprawdę zmierzamy i jak wiele zła ludzie już wyrządzili. Ale równocześnie
daje nadzieję, że nawet to co najgorsze, da się naprawić i urządzić na nowo.
Mogę śmiało powiedzieć, że podróż po świecie z Sebastiao Salgado pozwala lepiej
zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość. Zwraca uwagę na to, co dzieje się po
drugiej stronie globu lub też zaraz obok. „Sól ziemi” to wyjątkowe doświadczenie,
które bez wątpienia należy przeżyć. Nie dość, że pogłębia wiedzę, to dodatkowo
poszerza horyzonty w patrzeniu na otoczenie i innych ludzi. Coś niesamowitego.
Moja ocena: 9/10
Pamiętam tylko, że bardzo podobały mi się zdjęcia, zaś ledwo ogarniam o czym w ogóle był ten film. Przyczyna tego taka, że sporo go przespałem i coraz częściej tego żałuję, że aż nawet bym sobie odświeżył.
OdpowiedzUsuńByłam zmęczona po całym dniu w trakcie seansu, ale mimo to film pochłonął całkowicie moją uwagę. Jak dla mnie to spory wyróżnik. :D
UsuńŚwietne miejsce urokimilosne-opinie.blogspot.com rzeczywiście bardzo polecam.
OdpowiedzUsuńSwietne miejsce rytualmilosny.co.pl bardzo polecam.
OdpowiedzUsuńLadna strona https://riposta.waw.pl/ z ciekawymi artykułami o różnej tematyce.
OdpowiedzUsuń