wtorek, 16 czerwca 2015

Dogville (2003)

Reżyseria: Lars von Trier
Scenariusz: Lars von Trier
Produkcja: Dania, Finlandia, Francja, Holandia, Niemcy, Norwegia, Szwecja, Wielka Brytania, Włochy
Gatunek: Dramat, Thriller
Czas trwania: 178 minut

Obsada:
Nicole Kidman: Grace
Stellan Skarsgard: Chuck
Siobhan Fallon: Martha



Lars von Trier należy zdecydowanie do grona moich ulubionych reżyserów. Kino europejskie mnie zachwyca. Podobnie jak praca tego duńskiego twórcy. Mam już za sobą sporą część jego filmografii, a każdy obraz wydaje się być na swój sposób inny. Oczywiście Trier ma własny styl, lecz ja osobiście, oglądając kolejne jego dzieło, do końca nie wiem czego mogę się spodziewać. Podobnie było tym razem – „Dogville” wykracza poza wszelkie schematy.

Dogville to malutka miejscowość, do której nieoczekiwanie przybywa kobieta. Grace ucieka przed gangsterami, a pełniący nieoficjalną funkcję przewodniczącego miasteczka mężczyzna pomaga jej się ukryć. Wkrótce odbywa się zebranie mieszkańców, na którym zostaje podjęta decyzja o udzieleniu schronienia Grace. Kobieta jest niezwykle wdzięczna i stara się pomagać zamieszkującym Dogville. Tymczasem wzajemna przyjaźń zaczyna przeradzać się w coś zupełnie odwrotnego.

Już pierwsze kilkanaście sekund filmu wprowadziły mnie w delikatne osłupienie. W krótkim prologu zostało przedstawione miasteczko, w którym rozgrywać się będzie akcja. Wszystko byłoby jak najbardziej w porządku, gdyby nie brak jakichkolwiek budynków. Ich kontury zostały narysowane na ziemi białą linią, podobnie jak znaczące krzaki agrestu lub pies. Reżyser oddziałuje na wyobraźnię, wskazując widzowi, że tym razem będzie musiał wiele sam sobie zobrazować i budować w umyśle. Forma dzieła jest więc bardzo minimalistyczna, nie widziałam podobnej wcześniej. Mnie osobiście taka sceneria przypadła do gustu, choć dla niektórych może się wydać odstraszająca. Po kilkunastu minutach zauważyłam, że zaczynam się przyzwyczajać do takiego wyglądu miasteczka i jeszcze bardziej wciągnęłam się w fabułę.


Lars von Trier ponownie zagłębia się w ludzką psychikę. „Dogville” ukazuje bowiem, że zło powstaje w każdych okolicznościach i w każdym człowieku. Choć reżyser porusza niezwykle skrajne przypadki, to całość prezentuje się mimo wszystko realistycznie. Każda osoba ma szansę wybrać pomiędzy dobrem a złem. Duńczyk wskazuje, że czasami niestety jest to ukryte zło. Mieszkańcy stopniowo zaczynają wykorzystywać chętną do pomocy Grace. Fabuła pokazuje dość typowe nadużywanie władzy, w sytuacji braku jakiejkolwiek kontroli. Wychowani w znacznej odległości od miasta ludzie są w duchu sprawiedliwi i uczciwi. Dopiero przyjazd kobiety wzbudza w nich wcześniej nieznane im uczucia i zachowania. „Dogville” staje się pełnym napięcia thrillerem, przez co nie ma mowy o nudzie.


Obsada aktorska została zasilona przez rewelacyjną Nicole Kidman, której uroda znakomicie pasuje do tajemniczej i delikatnej Grace. W dodatku aktorka dobrze prezentuje się w strojach, wskazujących że akcja filmu rozgrywa się w latach 20. lub 30. Pozostała część obsady również przekonująco wcieliła się w swoje role. Ich gra aktorska wydaje się być nieco przesadzona i bardzo wyrazista, ale efekt takiego działa jest dosyć imponujący. Zamknięta przestrzeń, minimalizm i bohaterowie dają złudzenie sztuki w teatrze.

Za jedyną wadę produkcji uważam zbyt długi czas jej trwania. Nie chodzi nawet o poczucie dłużenia się filmu, lecz o niepotrzebne wydłużanie niektórych sekwencji obrazu. „Dogville” to niezwykła opowieść, z bardzo oryginalnym tłem. Ponownie nie zawiodłam się na duńskim reżyserze i ponownie urzekło mnie jego dzieło. Naprawdę warto zobaczyć.

Moja ocena: 8+/10

5 komentarzy:

  1. Kiedyś uwielbiałam von Triera, ale dawno nie widziałam żadnego jego obrazu. A przypomniałabym sobie przynajmniej kilka. Także inspirujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie oglądałam, ale dla gry Nicole Kidman chyba bym się skusiła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja nie lubię twórczości Von Triera to chyba tylko ja wiem :) Generalnie Dogville oryginalny, świeży, diabelnie intrygujący, ale tak mocno odpychający że nigdy do niego nie wróciłem. Staram się oglądac filmy Von Triera bo to marka, ale ile w nich jest pesymizmu, to jakaś masakra.

    OdpowiedzUsuń