sobota, 7 lutego 2015

Birdman (2014)

Reżyseria: Alejandro González Iñárritu
Scenariusz: Alejandro González Iñárritu, Nicolas Giacobone, Alexander Dinelaris, Armando Bo
Produkcja: USA
Gatunek: Dramat, Komedia
Czas trwania: 119 minut

Obsada:
Michael Keaton: Riggan Thomson
Edward Norton: Mike
Zach Galifianakis: Jake
Emma Stone: Sam



„Birdman” to jeden z najpoważniejszych kandydatów do tegorocznych Oscarów. Dzieło, wyreżyserowane przez Alejandro Gonzáleza Iñárritu, wyróżnia się znacząco spośród pozostałych produkcji. Mimo że opowiada o wypalaniu się sławnego niegdyś aktora i jego usilnej walce o odzyskanie prestiżu. Przede wszystkim film meksykańskiego reżysera jest świetnie zrealizowany pod względem technicznym, a dosyć klasyczna fabuła zmienia się w przejmujący obraz.

Odtwórca roli słynnego superbohatera obecnie stara się wystawić swoją własną sztukę na Broadwayu, będącą adaptacją nieco przestarzałej książki. Riggan Thomson podchodzi do swojej pracy ambitnie, gdyż jest zarówno reżyserem, jak i jednym z aktorów w swojej sztuce. W premierze pokłada wielką ufność, gdyż ma nadzieję na odzyskanie dawno utraconej sławy. W osiągnięciu tego celu ma pomóc Mike, którym z początku Riggan jest zachwycony. Jednak liczne przeciwności losu skutecznie utrudniają Rigganowi odbudowanie zrujnowanej kariery i ponowne zaistnienie w Hollywood. Życie prywatne byłego superbohatera również nie układa się najlepiej.

Alejandro González Iñárritu stworzył dzieło godne podziwu. Przede wszystkim wybija się ponad dotychczas znane mi produkcje, opowiadające o upadku hollywoodzkiej gwiazdy. Jego klasyczne, długie ujęcia sprawiają, że produkcja prezentuje się zdecydowanie przyjemniej. W dodatku fragmenty lotu Riggana wnoszą trochę abstrakcji do tego dzieła, a także pozwalają na stanowczą zmianę scenografii. Akcja „Birdmana” odbywa się bowiem przede wszystkim w zamkniętym budynku teatru. Jego teatralny wymiar od razu przywołuje na myśl "Wenus w futrze, choć tutaj nie brakuje również wyrazistych scen poza budynkiem. Warto zwrócić uwagę na techniczny aspekt filmu, gdyż wpływa on na pozytywny odbiór dzieła.


Michael Keaton jako odtwórca głównej roli udowodnił, że Akademia słusznie przyznała mu nominację w kategorii najlepszego aktora pierwszoplanowego. Aktor wydaje się być idealnie dopasowany do swojej roli. Szczególnie że Keaton u początków kariery wcielił się jednorazowo w postać Batmana i… na tym skończyła się jego przygoda z tym superbohaterem. Brzmi niesamowicie podobnie, jeśli przyrównać do tego postać Riggana Thomsona. Niemal równie fenomenalnie prezentuje się Edward Norton w roli szalonego i zaskakującego Mike’a. Nie porwała mnie natomiast żadna z ról kobiecych, a w szczególności zawiodłam się na postaci Sam. Emma Stone jakoś w dalszym ciągu mnie nie przekonuje.


W „Birdmanie” możemy podziwiać całą gamę emocji głównego bohatera. Riggan kierowany swoim wybujałym ego pragnie za wszelką cenę odzyskać popularność, zapominając przy tym o sprawach ważnych. Jego życie prywatne znajduje się w ruinie, a pomijana przez niego córka pozostaje w cieniu. Właśnie Sam jest osobą, która wypowie wreszcie słowa, narzucające się już od początku seansu. Dodatkowo obraz wydaje się zdecydowanie bardziej rzeczywisty poprzez używanie w dialogach przez bohaterów nazwisk aktualnych gwiazd filmowych. Produkcja Alejandro Gonzáleza Iñárritu jest ciekawą propozycją, z którą warto się zapoznać. To, co reżyser nam proponuje, z pewnością skłoni do refleksji i pouczy, że świat showbiznesu jest mimo wszystko brutalny.

Moja ocena: 7+/10

1 komentarz:

  1. To jest w jakiś sposób efekciarskie kino, Inarritu to już taki wyjadacz i wie co robi, prawdziwe artystyczne pragnienia idą tutaj w parze z rzemieślniczym zacięciem i tak sobie myślę, że Inarritu to taki Riggan Thompson. Niby chcę być artystą i mówić o czymś wielkim, wyłamać się zależności od finansów, krytyków itp, ale jednocześnie zrobię kino pod publiczkę i Akademię.

    Nie, nie robię Birdmanowi zarzutów. Wyszło z tego świetne kino. Uwielbiam Keatona i bardzo się cieszę, że ma okazję wrócić do wielkiego kina. I będę za Bridmana trzymał kciuki.

    OdpowiedzUsuń