Scenariusz: Martin Scorsese, Nicholas Pileggi
Produkcja: Francja, USA
Gatunek: Dramat, Gangsterski
Czas trwania: 178 minut
Obsada:
Robert De Niro: Sam Rothstein
Sharon Stone: Ginger McKenna
Joe Pesci: Nicky Santoro
James Woods: Lester Diamond
Martin Scorsese to prawdziwy geniusz. Niecałe 3 godziny seansu zaserwowane nam przez tego mistrza pochłaniają całkowicie. Mało tego! Gdy akcja powoli się rozwiązuje, ma się ochotę na więcej. Wspaniały klimat stworzony w jego filmach jest niepowtarzalny. Szczególnie, że gwarancją jest nie tylko świetna historia, ale również znakomita obsada. Robert De Niro znalazł się w 10 produkcjach Scorsese, co jest wynikiem godnym podziwu. Przyjaźń obu mężczyzn skutkuje bardzo dobrym kinem, natomiast sam Scorsese w swojej filmografii dysponuje obrazami takimi jak "Chłopcy z ferajny", "Gangi Nowego Jorku" czy "Infiltracja".
Sam "Ace" Rothstein zostaje właścicielem Tangiers - jednego z najbardziej wpływowych kasyn w Las Vegas. Miasto jednak ma swoje prawa, którymi swobodnie steruje mafia. Sam zakochuje się w Ginger, z którą wkrótce bierze ślub. Kobieta nie darzy swojego nowego męża uczuciem, jakie posiada do swojego przyjaciela, który bez skrupułów naciąga ją na pieniądze. Tymczasem kasyno dzięki pracy Sama osiąga coraz większe zyski, a jego właściciel cieszy się szacunkiem i sławą. Pieniądze są wszędzie. Jednak wkrótce sprawy się komplikują między innymi za sprawą ochroniarza Sama - Nicky'ego, który od początku pomaga mu w prowadzeniu interesów, kierując się dość niemoralnymi zasadami.
W trakcie oglądania "Kasyna" mój podziw(?) do "Wilka z Wall Street" nieco zmalał. Według mnie obie produkcje są do siebie bardzo podobne. Dość wyraźną różnicą jest fabuła, gdyż Sam prowadzi kasyno, natomiast Jordan wzbogaca się na Wall Street. Natomiast przyjacielem głównego bohatera w obu przypadkach jest człowiek niskiego wzrostu, sprawiający ostatecznie problemy. Rozchodzi się o kobiety, a żoną głównego bohatera staje się blondynka. Dalej. Chodzi o pieniądze, ryzyko, wpływy. Ja osobiście zauważam pewne upodobanie Scorsese do takiej tematyki i nie widzę w tym nic złego. Szkoda tylko, że obie produkcje poznałam w tak krótkim przedziale czasu.
"Kasyno" powstało w oparciu o autentyczne wydarzenia. Frank "Lefty" Rosenthal został zatrudniony przez mafię na początku lat 70. XX wieku miał przejąć kontrolę nad kasynami w Las Vegas. Miał swojego ochroniarza Tony'ego Spilotro, który tak samo jak bohater filmu Scorsese w młodości dopuszczał się wielu morderstw. Frank wziął ślub z Geri McGee, a ich toksyczne małżeństwo miało na nich zły wpływ. Mężczyzna w późniejszych latach swojego życia przypisywał sobie liczne zasługi za "zbudowanie Las Vegas". Jednak jego czyny miały również ciemną stronę, czego przykładem są powiązania z mafią.
Jedną z najmocniejszych stron filmu jest obsada. Znakomity De Niro po raz kolejny pokazuje swoje aktorsko utalentowane oblicze. Ogromne wrażenie robią również Joe Pesci i Sharon Stone, którzy świetnie oddają sens swoich postaci. Niewzruszony Nicky zabija kolejnych ludzi, a Ginger będąca wiecznie na haju przeżywa swoje problemy i załamania. Uwagę przyciągają także liczne kostiumy, gdyż zarówno Ginger, jak i Sam przebierają się bardzo często. To, co chyba najbardziej podziwiam w dziele Scorsese to niezwykła spójność i odpowiedni klimat. Niemal tak wspaniały jak "Chłopcy z ferajny". Prawie.
Moja ocena: 8+/10
Sam "Ace" Rothstein zostaje właścicielem Tangiers - jednego z najbardziej wpływowych kasyn w Las Vegas. Miasto jednak ma swoje prawa, którymi swobodnie steruje mafia. Sam zakochuje się w Ginger, z którą wkrótce bierze ślub. Kobieta nie darzy swojego nowego męża uczuciem, jakie posiada do swojego przyjaciela, który bez skrupułów naciąga ją na pieniądze. Tymczasem kasyno dzięki pracy Sama osiąga coraz większe zyski, a jego właściciel cieszy się szacunkiem i sławą. Pieniądze są wszędzie. Jednak wkrótce sprawy się komplikują między innymi za sprawą ochroniarza Sama - Nicky'ego, który od początku pomaga mu w prowadzeniu interesów, kierując się dość niemoralnymi zasadami.
W trakcie oglądania "Kasyna" mój podziw(?) do "Wilka z Wall Street" nieco zmalał. Według mnie obie produkcje są do siebie bardzo podobne. Dość wyraźną różnicą jest fabuła, gdyż Sam prowadzi kasyno, natomiast Jordan wzbogaca się na Wall Street. Natomiast przyjacielem głównego bohatera w obu przypadkach jest człowiek niskiego wzrostu, sprawiający ostatecznie problemy. Rozchodzi się o kobiety, a żoną głównego bohatera staje się blondynka. Dalej. Chodzi o pieniądze, ryzyko, wpływy. Ja osobiście zauważam pewne upodobanie Scorsese do takiej tematyki i nie widzę w tym nic złego. Szkoda tylko, że obie produkcje poznałam w tak krótkim przedziale czasu.
"Kasyno" powstało w oparciu o autentyczne wydarzenia. Frank "Lefty" Rosenthal został zatrudniony przez mafię na początku lat 70. XX wieku miał przejąć kontrolę nad kasynami w Las Vegas. Miał swojego ochroniarza Tony'ego Spilotro, który tak samo jak bohater filmu Scorsese w młodości dopuszczał się wielu morderstw. Frank wziął ślub z Geri McGee, a ich toksyczne małżeństwo miało na nich zły wpływ. Mężczyzna w późniejszych latach swojego życia przypisywał sobie liczne zasługi za "zbudowanie Las Vegas". Jednak jego czyny miały również ciemną stronę, czego przykładem są powiązania z mafią.
Jedną z najmocniejszych stron filmu jest obsada. Znakomity De Niro po raz kolejny pokazuje swoje aktorsko utalentowane oblicze. Ogromne wrażenie robią również Joe Pesci i Sharon Stone, którzy świetnie oddają sens swoich postaci. Niewzruszony Nicky zabija kolejnych ludzi, a Ginger będąca wiecznie na haju przeżywa swoje problemy i załamania. Uwagę przyciągają także liczne kostiumy, gdyż zarówno Ginger, jak i Sam przebierają się bardzo często. To, co chyba najbardziej podziwiam w dziele Scorsese to niezwykła spójność i odpowiedni klimat. Niemal tak wspaniały jak "Chłopcy z ferajny". Prawie.
Moja ocena: 8+/10
Ten film jest genialny. Ciężko więc zgodzić się z akapitem: "Jedną z najmocniejszych stron... ". Każda strona tego filmu jest mocna :)
OdpowiedzUsuńAktorzy i ich role. Zdjęcia Roberta Richardsona (w końcu blask wyglądał tak jak na to zasługiwał).
Muzyka. Może nie jestem aż takim fanem muzycznej podróży, którą zaproponował reżyser. Jednak w "Casino" wszystkie piosenki pasowały idealnie.
Scenariusz Nicholasa Pileggi. Pełny, bogaty świat. Nadający się wręcz do czerpania pełnymi garściami w kierunku seriali, miniseriali, gier video itp.
A jednak ... Niemal tak wspaniały jak "Chłopcy z ferajny". Prawie. Dokładnie tak.
Bardzo lubię firmy z kasynem w tle. Teraz gry hazardowe wyglądają zupełnie inaczej niż dawniej.
OdpowiedzUsuńFilm klasyka :) Oglądałem go kilka razy i nigdy się nie nudzi. W skrócie dobre kino!
OdpowiedzUsuń__________
https://salonova.pl/kosmetyki
Jeden z lepszych filmów Martina Scorsese. A duet Roberta De Niro i Joe Pesci stał się wprost wymarzony i bez niego tytułowe kasyno byłoby naprawdę nudnym, bezbarwnym i nieciekawym miejscem. Dobór piosenek do produkcji też był strzałem w dziesiątkę, niesamowicie męskie dialogi, sceny z imadłem czy małżeństwa Ace'go z Ginger przeszły do klasyki kina gangsterskiego. Albo scena, kiedy Nicky grany przez Joego Pesci opowiada o liczeniu banknotów w liczarni i ujawnia się naszym oczom sam Martin Scorsese - też stała się prawdziwą gratką. Niestety, film czasami niesamowicie przynudza, ale lubię do niego wracać, bo aktorstwo, montaż, zdjęcia i ścieżka dźwiękowa, a nawet dialogi odwalają kapitalną robotę i wynagradzają nam te hektolitry nudy. 7+/10
OdpowiedzUsuń