czwartek, 16 maja 2013

Iron Man 2 (2010)

Reżyseria: Jon Favreau
Scenariusz: Justin Theroux
Produkcja: USA
Gatunek: Akcja, Sci-Fi
Czas trwania: 124 minuty

Obsada:
Robert Downey Jr.: Tony Stark / Iron Man
Gwyneth Paltrow: Pepper Potts
Don Cheadle: Podpułkownik James "Rhodey" Rhodes / War Machine
Scarlett Johansson: Natalie Rushman / Natasha Romanoff / Czarna Wdowa
Sam Rockwell: Justin Hammer
Samuel L. Jackson: Nick Fury

W kinach pojawił się już „Iron Man 3”, a ja dopiero niedawno zapoznałam się z drugą częścią przygód Tony’ego Starka (poprzednią część warto przypomnieć sobie tutaj). Sądzę, że to lekkie opóźnienie wynika z faktu, że pierwsza część wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie i nie chciałam tego zmieniać. Wszyscy wiemy jak sprawa się ma z sequelami. Mnóstwo reklam, zapowiadany niesamowity film, a najczęściej jest po prostu na odwrót. Zbyt dużo akcji, za dużo efektów specjalnych, powtórzenie najciekawszych momentów z pierwszej części, brak pomysłów na inne, mniej konwencjonalne rozwiązania – słowem: beznadzieja. Tak było z opisywaną już przeze mnie serią „Scream” ("Krzyk", "Krzyk 2") i obawiałam się powtórki tego zjawiska. Jednak zachęcona premierą "Iron Mana 3" zdecydowałam jak najszybciej zapoznać się z sequelem.



Tony Stark, dzięki ujawnieniu swojego zmechanizowanego wcielenia, staje się prawdziwym celebrytą. Alkohol, kobiety, imprezy – to wszystko w nadmiarze obecne jest w życiu sławnego bohatera. Nie szczędząc sobie pochwał Tony utwierdza ludzi w przekonaniu, że tylko za jego sprawą na świecie nie występują już konflikty zbrojne. Takie podejście jednak nie podoba się amerykańskiej armii, a swoim narcystycznym zachowaniem Stark zraża do siebie coraz więcej ludzi. Pewien rosyjski fizyk – kierowany żądzą pomszczenia ojca – tworzy śmiercionośne bicze energetyczne. Ivan Vanko mając dostęp do otrzymanych w spadku schematów reaktora łukowego oraz wsparcie finansowe od konkurenta firmy Starka, staje się prawdziwym zagrożeniem dla Iron Mana. Szczególnie, że reaktor ten, utrzymujący Tony’ego przy życiu, zaczyna w coraz bardziej szkodliwy sposób działać na jego organizm.

„Iron Man 2” to nadal bardzo dobre kino, dorównujące pierwszej części. Choć efekty specjalne są bardziej widowiskowe, to zastosowany został umiar. Podstawą produkcji jest jej świetny scenariusz, który nie zawiera zbyt wielu powtórzeń i nawiązań do prequelu. Dzięki temu mamy okazję śledzić nowe przygody Starka, nie zanudzając się przy tym. Film poświęca także więcej czasu relacjom Tony’ego i jego asystentce Pepper Potts, która będzie musiała wziąć na siebie ogromną odpowiedzialność prowadzenia korporacji Starka. Najmocniejszą stroną produkcji jest oczywiście rewelacyjna gra aktorska Roberta Downeya Jr., który ponownie udowadnia, że rola ta jest dla niego zwyczajnie stworzona. Któż inny poradziłby sobie równie świetnie? Oglądając Downeya na ekranie można odnieść wrażenie, że aktor jest po prostu sobą i niektóre sceny improwizuje. Jak widać przynosi to niespodziewany skutek – ironicznych i zabawnych wypowiedzi Starka chce się słuchać i słuchać. Nieco mniej interesująco prezentuje się postać agentki Natashy Romanoff, która zdecydowanie uwodzi jedynie wyglądem. Scarlett niestety nie wnosi nic specjalnego swoją niezbyt udaną grą aktorską. Natomiast postać odtworzona przez Samuela L. Jacksona nie do końca pasuje do fabuły filmu. Jednooki Nicky Fury ma za zadanie wprowadzić widzów do „Avengersów”, co niestety negatywnie wpływa na ostateczny odbiór obrazu „Iron Mana 2”.

Warto wspomnieć również o muzyce – utwory AC/DC i „Another One Bites The Dust” zdecydowanie mnie urzekły. „Iron Man 2” bardzo wiele zawdzięcza swojemu reżyserowi i głównemu aktorowi, dzięki którym wątek „cudownej armii amerykańskiej wprowadzającej pokój na świecie” nie stał się aż tak nieznośny. Ironiczny humor to ogromny plus tego filmu, dlatego szczerze mogę powiedzieć, że sequel niezwykle mnie usatysfakcjonował.
Moja ocena: 8/10

4 komentarze:

  1. Ech, ja to chyba nigdy nie zrozumiem co Wy widzicie w tych wszystkich Iron Manach, Matrixach i Władcach pierścieni. Dla mnie to zwyczajne i efekciarskie kino i nie zawsze wystarczająco ciekawe:( Naiwnie wierzę, że w końcu coś mi się spodoba z tego typu produkcji:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, nie szaleję na punkcie każdego filmu o superbohaterze. Jednak "Iron Man" zwyczajnie przypadł mi do gustu. :)

      Usuń
    2. Ej porównywanie Iron Mana do Władcy Pierścieni to jak porównanie Hitchcocka do Wooda.

      Usuń
  2. A ja przyznam, że dla mnie IM2 to nie tylko najgorszy film z trylogii, ale też z całego avengerowego uniwersum. O ile na jedynce bawiłem się świetnie, o tyle dwójka była praktycznie pozbawiona fabuły i nudna jak diabli. Treściowo to był jakiś zlepek pomysłów, które jako tako miały trzymać się kupy. Bez zachwytów.

    OdpowiedzUsuń