Aby nieco urozmaicić ciąg recenzji, wpadłam na pomysł stworzenia zupełnie nowej serii. Chciałabym dzielić z Wami produkcjami, które mnie osobiście w jakimś stopniu urzekły lub przypadły mi do gustu. Doprecyzuję - będą to filmy, które uznam za warte polecenia i dalszego dzielenia się nimi. Czasem mogę zamieścić także obrazy o kontrowersyjnej tematyce lub/i mniej znane, ale zawsze warte poświęconego im czasu. Na pewno znajdzie się film, który komuś się nie spodoba, ale za to ani ja, ani twórcy nie biorą odpowiedzialności. Ilość pozycji będzie ograniczana lub rozszerzana w zależności od zarówno mojego czasu, jak i szczęścia trafienia na filmowe perełki.
Z racji, że mamy sierpień i (przynajmniej teoretycznie) lato, tematyka zestawienia będzie się kręcić w kręgu lekkim i miłosnym, w sam raz na tę porę roku.
Chciałam jeszcze dodać, że cały pomysł na serię zrodził mi się pod wpływem filmu wymienionego na ostatnim miejscu (kolejność przypadkowa). To właśnie ten obraz tak bardzo mi uświadomił, że podobny seans to prawdziwe odkrycie, do którego z chęcią będę wracać.
O powieści
Jane Austen Rozważna i romantyczna słyszał chyba każdy. W
ramach jednego z chłodniejszych wieczorów tego lata postanowiłam
odkurzyć film powstały na podstawie dzieła pisarki. Ang Lee
podjął się wyreżyserowania tego obrazu, natomiast za scenariuszem
stoi nie kto inny jak również odtwórczyni głównej roli - Emma
Thompson. Cudowny brytyjski klimat, świetna scenografia i kostiumy
sprawiają, że z wielką łatwością twórcy przenoszą widza w
XVIII-wieczne realia. To jednak specyficznie skrojony damski świat,
w którym główne bohaterki starają się podążać za głosem
serca w najważniejszej kwestii dla ówczesnych młodych kobiet,
czyli w małżeństwie. Nie bez znaczenia pozostaje tło historii,
które nieco hartuje postaci i tym samym wzmacnia pozytywny odbiór
ich wyborów. Nie jest to z pewnością film dla każdego - to
klasyka gatunku, jak i literatury, stanowiąca pewien szablon
opowieści. Moim zdaniem na taki seans trzeba mieć odpowiedni
nastrój, a w tym lepszym samopoczuciu pozostawi nas on po swoim
zakończeniu.
7/10
Nędznicy
(1998)
Głośniej
z pewnością jest do teraz o nowszej wersji Nędzników,
ręki Toma Hoopera. Tymczasem
jej młodsza siostra to zupełnie inny świat! Tutaj nie ma słowa o
musicalu, a bohaterowie bardziej przypominają tych z krwi i kości
niż z fantazji. Kostiumy są
stonowane, muzyka spokojniejsza, a fabuła o wiele bardziej
poruszająca. Sednem tego obrazu jest właśnie dramat człowieka,
którego jeden drobny występek z przeszłości (kradzież jedzenia,
ale jednak nieco uzasadniona, bo z głodu) zaważa nad dalszym losem
- jego oraz bliskich. Ta
ekranizacja powieści Victora Hugo niesie ze sobą ważne przesłania,
a także dogłębnie pokazuje piękną relację pomiędzy samotnym
mężczyzną a osieroconą dziewczynką, która staje się jego
oczkiem w głowie. Film ogląda się niezwykle przyjemnie, nie brakuje
trudniejszych emocjonalnie scen, a całość zagrana jest po prostu
świetnie - Geoffrey Rush w roli inspektora Javerta przechodzi sam
siebie! W sytuacji, gdy
znacie tylko późniejszą wersję Nędzników,
nadrobienie tej pierwszej wydaje się być wręcz obowiązkowe.
8/10
Planeta
singli (2016)
Całkowicie
zignorowałam tę polską komedię romantyczną, która przecież
jeszcze trochę ponad rok temu gościła na ekranach kin. Szerokim
łukiem omijam bezmyślne (bądźmy szczerzy: głupkowate) i słabe
komedie, które zamiast bawić i rozluźniać sprawiają, że
zazwyczaj tylko się wstydzę i żenuję, że podobne obrazy powstają
w Polsce i są obficie promowane. Jaka to ulga jednak aż tak się
pomylić! Planeta
singli to zdecydowanie jedna z
większych niespodzianek dla mnie, bo film został zrealizowany naprawdę
solidnie. Ciekawy scenariusz oraz przede wszystkim dobrze ukazane
indywidualne i niebanalne sylwetki bohaterów dają efekt taki, że
historia wciąga, bawi i kiedy trzeba po prostu wzrusza. Największe ukłony
należą się dla niezastąpionej Agnieszki Więdłochy, która wykonuje na ekranie rewelacyjną robotę. A powodów do oglądnięcia
tej produkcji jest jeszcze więcej, chociażby całkiem nieźle
dobrane utwory muzyczne, poruszające więzi międzyludzkie czy też
swoisty pomost między przeszłością a współczesnością (pod
kątem moralnym, technologicznym etc).
Ja się bawiłam świetnie podczas seansu, a lekka schematyczność
czy też naiwność niektórych scen zupełnie mi w tym nie
przeszkodziły.
8+/10
Zapraszam do śledzenia mojego konta na filmwebie. Inspirujmy się nawzajem filmowo! :)
Miałam te same obawy co do Planety Singli i też byłam pozytywnie zaskoczona :) Nie wiem czy miałaś okazję oglądać film "Jak to robią single" - jeśli nie, to myślę, że warto. Szukałam kiedyś głupiej komedii na wieczór, a kojarzyłam ten film po zwiastunach i sądziłam, że będzie idealny. Ależ się wtedy zdziwiłam! Polecam :)
OdpowiedzUsuńNie znam, dzięki wielkie za polecenie. :)
Usuńdzięki tobie znalazłam film na wieczór(planeta singli) i nie pożałowałam :)
OdpowiedzUsuńa tez miałam sceptyczne podejście do niego i kompletnie o nim zapomniałam :P
Bardzo mi miło! :)
Usuń"Planeta singli" zaskoczyła mnie tym, że jest jedną z niewielu polskich komedii romantycznych, przy których nie mam ochoty wydrapać sobie oczu :D
OdpowiedzUsuńHaha, to prawda! :D
Usuń