Scenariusz: Christopher Nolan
Produkcja: Francja, Holandia, USA, Wielka Brytania
Gatunek: Dramat, Wojenny
Czas trwania: 106 minut
Obsada:
Fionn Whitehead: Tommy
Tom Glynn-Carney: Peter
Tom Hardy: Farrier
Christopher
Nolan w swojej filmografii szczyci się dziełami wielkimi i poważnie
zakrojonymi. I tak premiery jego filmów wiążą się z dużymi
oczekiwaniami i napięciem, jakie tylko może towarzyszyć produkcjom
detalicznie zaplanowanym, dopracowanym i po prostu złożonym.
"Dunkierka" to świetny tego przykład, gdyż jej
pojawienie się w kinach stanowi jedno z większych filmowych
wydarzeń tego lata. To jeden z takich obrazów, które
najzwyczajniej wypada znać i poddać własnej ocenie, a jak się
okazuje po seansie, własne preferencje czy też upodobania schodzą
na dalszy plan, pozostawiając jedynie miejsce na czyste doznania
wizualne i słuchowe.
Jest rok
1940, trwa II wojna światowa. Dunkierka to najbardziej wysunięty na
północ punkt Francji, z którego żołnierze brytyjscy i pozostali
alianci muszą się ewakuować przed natarciem niemieckim. Setki
tysięcy żołnierzy są śmiertelnie zagrożone, podczas gdy wszelka
pomoc z Anglii jest skutecznie utrudniana przez przeciwnika.
Prawdziwa tragedia i cierpienie rozgrywa się w sercu ludzi wciąż
oczekujących na ratunek, a konfrontacja tych uczuć ze swoją obecną
sytuacją sprawi, że posuną się nieraz do rozpaczliwych gestów i
czynów, które nie zawsze pozwolą uciec od tego istnego piekła na
ziemi.
"Dunkierka"
to obraz, który już od pierwszych minut wprowadza widza w sytuację
otoczonych żołnierzy alianckich. Od początku twórcy obciążają
odbiorców filmu sytuacją, z jaką muszą uporać się Brytyjczycy,
a odgłosy strzałów i kule, przeszywające głośno wszystkie
przeszkody, skutecznie budują napięcie i poczucie strachu. To
swoiste wprowadzenie do tego, czym jest wojna, trwale oddziałuje na
psychikę, a w strukturze bardziej przypomina grę, która niestety
niewiele ma wspólnego z fikcją. Reżyser sprawnie podjudza uczucie
przerażenia, jednocześnie ani razu nie pokazując dokładnie wroga.
W tym obrazie widzowie są postawieni wyraźnie po stronie aliantów,
a siły niemieckie to "niewidzialne" kule, pojawiające się
nagle Messerschmitty oraz U-booty. Taki zabieg wydaje się dosyć
oczywisty, nie tyle ze względu na narodowość Nolana, ale również
na schemat, w który wpisują się filmy wojenne. Jednak warto
zwrócić uwagę, że podczas seansu nie daje się odczuć w żadnym
stopniu przesady czy też patosu, a nadmierna bohaterskość pojawia
się niestety w zakończeniu. Każdy bohater jest przede wszystkim
zwykłym człowiekiem, a ukazanie fabuły jako akcji ewakuacyjnej
(nie batalii) wzbudza dodatkowe poczucie zrozumienia i uwydatnia
czynniki typowo ludzkie, mające wpływ na przebieg wydarzeń.
Christopher
Nolan w swoim dziele ukazuje liczne postaci, nie nadając
jednocześnie żadnej z nich wiodącej roli. Grupa bohaterów,
przewijająca się wielokrotnie na ekranie, pozostaje nadal częścią
większego zbiorowiska ludzi, którzy w zbliżonym stopniu
doświadczają wzmożonych do granic wytrzymałości przeżyć. Mnie
osobiście taki koncept przypadł do gustu, gdyż ciężar emocji
rozłożył się równomiernie, nie obciążając nazbyt jednej
postaci. Ogromną zaletą "Dunkierki" jest z pewnością
jej strona techniczna, do której dopracowania dołożono wszelkich
starań i trudów. W produkcji zostały zminimalizowane efekty
komputerowe, a efekt jest po prostu piorunujący. Świetne zadanie
wykonuje również ścieżka dźwiękowa autorstwa Hansa Zimmera,
rewelacyjnie zsynchronizowana z poszczególnymi scenami. Całość
tworzy wizualnie i dźwiękowo dzieło zapierające dech w piersiach.
Sporą wadę
"Dunkierki" stanowi niestety jej zakończenie,
wprowadzające patos i strategię zupełnie odwrotną niż tę
zastosowaną w dotychczasowej fabule. Ten wyłamujący się ze
schematów obraz ostatecznie wpada w sidła, które pozwalają
zwątpić w sens takiego rozwiązania akcji, co też utrudnia dalsze
przychylne trwanie przy wizji reżysera. Zupełnie niepotrzebne
wyjaśnienia ze strony Nolana wstrzymują to, co udało się niemal
przez cały seans wypracować, czyli przede wszystkim zaangażowanie
widza, napięcie i naturalność bijącą z ekranu. To dosyć
brutalne sprowadzenie na ziemię psuje moim zdaniem końcowy efekt
obrazu, budząc z tego pełnego emocji i poruszenia stanu, równego
niemal przeżyciom ukazanych na ekranie bohaterów. "Dunkierka"
to seans, opierający się na upływie i presji czasu. Na walce z
życiem i śmiercią. Na wzbudzaniu i ukazywaniu zupełnie ludzkich
instynktów w nadzwyczajnych warunkach. Mimo wszystko to dzieło
angażujące i nie pozostawiające wątpliwości w to, że historia
jest pełna straszliwych i okrutnych wydarzeń.
Moja ocena: 8/10
Słyszałam o tym filmie wiele różnorodnych opinii. Jedni byli zachwyceni, inni czuli mały niedosyt. Czytając Twoją recenzję stwierdziłam, że muszę jak najszybciej wybrać się do kina, by wyrobić swoją własną opinię;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Z chęcią poznam Twoją opinię po seansie. :)
UsuńJa obejrzałam film. Pełen emocji i wzruszeń. Najlepszym dowodem na to, że to arcydzieło filomwe, jest to, że do tej pory siedzi mi w głowie. Polecam
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak go odebrałaś. :)
UsuńTrochę więcej się spodziewałem po Nolanie. Mam mieszane odczucia. Ujęcia, obraz extra, ale ogólnie nie powala, dłużył mi się seans. 6,5/10
OdpowiedzUsuń