niedziela, 4 września 2016

U progu sławy (Almost Famous, 2000)

Reżyseria: Cameron Crowe
Scenariusz: Cameron Crowe
Produkcja: USA
Gatunek: Biograficzny, Dramat, Muzyczny
Czas trwania: 122 minuty

Obsada:
Kate Hudson: Penny Lane
Billy Crudup: Russell Hammond
Patrick Fugit: William Miller
Frances McDormand: Elaine Miller




Muzyka w filmie odgrywa nieocenioną rolę. Potęguje odczucia widza względem seansu, buduje napięcie, przekazuje emocje bohaterów czy też kreuje jedyny w swoim rodzaju klimat. Czasem również po prostu tworzy film, tak jak przy produkcjach muzycznych. Można z całą pewnością stwierdzić, że ścieżka dźwiękowa jest w filmie wręcz niezbędna. „U progu sławy” przenosi nas w wir lat siedemdziesiątych, którego głównymi elementami są rock i narkotyki, a każda chwila współgra z odpowiednią melodią.


William Miller to piętnastoletni chłopak, który mieszka z nadopiekuńczą matką. Po ucieczce z domu jego siostry, miłość i troska matki jest skupiona tylko na nim. Elaine Miller pragnie wychować swojego syna na prawnika i jednocześnie mieć go przy sobie. William staje się jednak zagorzałym fanem rocka, a jego umiejętność pisania szybko zostaje doceniona. Chłopak otrzymuje szansę przeprowadzenia wywiadu z grupą Black Sabbath, a kiedy to się nie udaje, poznaje przypadkowo zespół Stillwater. To właśnie oni namawiają chłopca do udania się z nimi w trasę koncertową i przeżycia cudownych przygód. Od teraz pogodzenie szkoły, udobruchanie matki i wreszcie pełna alkoholu oraz narkotyków trasa zespołu staną się główną misją dla młodego Williama.


„U progu sławy” niesie ze sobą ogromną moc muzyki. Dzieło Camerona Crowe’a zostało na niej zbudowane i przez to wybija się swoją siłą. Tutaj każda scena łączy się z wybijanym rytmem, nic nie dzieje się przypadkowo. Choć wydawać się może, że podróż jest jednym wielkim chaosem, to kryje się za tym coś o wiele większego. Atmosfera filmu poniesie niejednego, pozwoli zapomnieć o teraźniejszości i przenieść się z powrotem w czasy debiutu największych zespołów rockowych. Ta swoista droga, którą widz ma szansę przebyć z głównymi bohaterami, jest niezapomnianym doświadczeniem, a także cenną lekcją. O tym, co naprawdę jest w życiu najważniejsze. I jak prawdziwa pasja może wypełnić każdą lukę i niedogodności.


W swoim filmie Cameron Crowe ukazuje własne przeżycia, kiedy to jako młody chłopak udał się w trasę koncertową z zespołem Led Zeppelin. Pisał również dla magazynu „Rolling Stone”, a swoją praktykę przeniósł wprost na filmowy ekran. Podczas seansu da się wyczuć niezwykłą bliskość z reżyserem, który wykłada własne refleksje i wspomnienia tamtych czasów. Nie mogło zabraknąć również piosenek ważnych dla Crowe’a. To tutaj usłyszymy muzykę w wykonaniu takich gwiazd jak Simon & Garfunkel, David Bowie czy Lynyrd Skynyrd. W sumie kilkadziesiąt znakomitych utworów, które kosztowały twórców filmu 3,5 miliona dolarów. Ale czyż to właśnie ścieżka dźwiękowa nie decyduje o sukcesie tego filmu?

„Almost Famous” to nie tylko zbiór wspaniałych utworów, ale też świetny scenariusz i obsada aktorska. Rewelacyjna Kate Hudson tworzy ciekawą postać Penny Lane, która podróżując wraz z zespołem miota się pomiędzy miłością do muzyki i niemocą w odnalezieniu szacunku do siebie. Wkrótce to właśnie ta kobieta stanie się najważniejszą osobą w życiu młodego Williama Millera. Frances McDormand jako matka chłopca utrzymuje pomost pomiędzy magicznym światem muzyki a rzeczywistością. W filmie każda postać ma swój określony charakter, który ją identyfikuje, a jednocześnie wszyscy razem budują jedną wielką rodzinę, która daje sobie nawzajem ciepło i miłość.


Wszystkie te elementy składają się na spójne dzieło. „U progu sławy” to niepowtarzalna podróż w świat rocka, wyśmienitych zespołów i niecodziennych przygód. Autobiograficzny obraz reżysera pozwala uwierzyć w oglądane sceny tym mocniej, że są one oparte muzycznymi perełkami. To przeżycie, które każdy powinien doświadczyć na sobie i jednocześnie dać się ponieść temu niezwykłemu klimatowi. 

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz