Scenariusz: Krzysztof Umiński, Łukasz Grzegorzek
Produkcja: Polska
Gatunek: Dramat
Czas trwania: 89 minut
Obsada:
Piotr Żurawski: Kamper
Marta Nieradkiewicz: Mania
Jacek Braciak: Marek Bana
Justyna Suwała: Dorota
Z coraz
większym zaufaniem podchodzę do polskich produkcji, które
wyświetlane są w kinach studyjnych. O tym, jak bardzo pokochałam
te minimalistyczne miejsca, możecie się przekonać, śledząc
oglądane przeze mnie ostatnio filmy. Klimat małej powierzchni,
niewielkiego ekranu i wygodnej pufy to coś, co skutecznie wyleczyło
mnie z multipleksów. Wystarczy odkryć tę magiczną przestrzeń w
swoim mieście, bo zapewniam – nie zawiedziecie się. Tam też w
cudowny sposób uchował się seans, który zbyt długo odkładałam
w czasie i tym samym, zaprzepaściłam swoją szansę na jego szybkie
obejrzenie. Reżyserski debiut Łukasza Grzegorzeka z pewnością
zaskoczy niejednego widza.
Kamper i
Mania są małżeństwem i wspólnie wkraczają w kolejny stopień
dorosłości, jakim może być przekroczenie trzydziestki. Chociaż
ich związek trwa od kilku lat, to oboje wydają się być nadal na
tym poziomie dużo niżej niż sugerowałby ich wiek i staż. On
pracuje w firmie testującej gry komputerowe, ona rozwija się
kulinarnie i marzy o otwarciu własnej budki z jedzeniem. Wszystko
zaczyna się walić, kiedy dochodzi do nadużycia wzajemnego zaufania
i zdrady. Czy krucha miłość ma szansę na przeżycie?
„Kamper”
to film, który swoim tytułem z łatwością może zmylić lub też
zniechęcić znaczną część swojej potencjalnej widowni. O jego
trafności można przekonać się dopiero po zakończeniu seansu,
natomiast sam w sobie niestety nie brzmi zbyt zachęcająco. Jak
często tytuł potrafi być mylący, można się przekonać dając
właśnie szansę tej produkcji. Dla mnie jest to nie tyle duże
zaskoczenie, co wielka radość i satysfakcja, że w naszym kraju
powstają tak wartościowe obrazy. Skromny budżet wcale nie oznacza
gorszej jakości, a nawet tworzy takie filmy i nadaje im czegoś
niezwykłego, czego nie znajdziemy w wielomilionowych projektach.
Ciągle będę namawiać do spróbowania tego rodzaju kina,
szczególnie przez wzgląd na to, że ja sama świetnie się w nim
odnajduję.
Reżyser
przedstawia nam codzienne życie wybranej pary dorosłych ludzi.
Brzmi bardzo banalnie, ale to właśnie prostota tego dzieła
świadczy o jego ważności. To ciekawe zmierzenie się z
rzeczywistością odczuwają przede wszystkim główni bohaterowie,
którzy wchodząc razem w pełną dorosłość, wciąż pozostają
dziećmi w wielu kwestiach. W końcu nikt nie powiedział, że życie
jest łatwe i nie będzie sypać nowych kłód pod nogi. Grzegorzek
ukazuje obraz związku, który spaja miłość o niewyznaczonej mocy.
Kamper i Mania prowadzą ze sobą jedynie błahe rozmowy na
nieangażujące tematy, które nie rozwiązują bardziej lub mniej
palących problemów ich małżeństwa. Nagromadzenie nieporuszanych
spraw ostatecznie musi przecież skutkować wybuchem. Aż by się
chciało krzyczeć do nich z wygodnej pufy: „rozmawiajcie ze sobą!
powiedz mu/jej co czujesz i myślisz!”. Tymczasem pozostaje
przyglądać się upadkowi miłości, jednocześnie zdając sobie
sprawę, że być może każdy z nas popełnia podobne błędy w
swoim życiu i kopiuje zachowanie przedstawionej na ekranie pary.
Tematyka
dzieła pozwala utożsamić się z głównymi postaciami, ich
emocjami i spojrzeniem na drugą osobę. Zmęczenie życiem, kłótnie
z ukochaną osobą i brak szczęścia to przecież tak powszechne
problemy współczesnego człowieka. Scenariusz rozpisany jest w
świetny sposób, a dialogi z każdą kolejną minutą coraz bardziej
pochłaniają. W tym poważnym zakresie filmu znajduje się również
całkiem sporo miejsca na humor i żarty, które zdecydowanie
rozluźniają atmosferę i dają chwilę oddechu. Naturalność
płynąca z gry aktorskiej bohaterów buduje nie tylko ich wizerunek,
ale też korzystnie wpływa na odbiór seansu. Solidnie zrealizowane
dzieło skłania do refleksji i wyciągnięcia wniosków z przekazu
reżysera. Wszystkie wątki tworzą całość i składają się na
bardzo dobry debiut Łukasza Grzegorzeka. Jestem mocno zaciekawiona
tym, co jeszcze pokaże nam reżyser w przyszłości.
Moja ocena: 8/10
Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń