niedziela, 13 marca 2016

Kieł (Kynodontas, 2009)

Reżyseria: Yorgos Lanthimos
Scenariusz: Efthymis Filippou, Yorgos Lanthimos
Produkcja: Grecja
Gatunek: Dramat
Czas trwania: 94 minuty

Obsada:
Christos Stergioglou: Ojciec
Aggeliki Papoulia: Najstarsza
Hristos Passalis: Brat



Po wielkich emocjach i przemyśleniach jakie wzbudził we mnie najnowszy film Yorgosa Lanthimosa, postanowiłam sięgnąć po jego nieco wcześniejszy tytuł. Przyznaję, że „Lobster” niesamowicie mnie zaskoczył, wprowadzając coś zupełnie nowego w moje dotychczasowe filmowe doświadczenia. Z tego powodu bliższe poznanie twórczości reżysera stało się kwestią czasu. I tak padło na jego najsłynniejsze dzieło, które obecnie jest de facto raczej pomijane, niż przywoływane. Możliwe, że przy okazji nowej produkcji, starsza również na nowo się odrodzi. „Kieł” to bowiem niezwykły popis umiejętności Lanthimosa, będący jednocześnie kwintesencją jego indywidualnego stylu tworzenia filmów.


Spośród 5-osobowej rodziny tylko ojciec wychodzi poza wysokie mury potężnej posesji. Trójkę swoich dzieci para małżeńska wychowała w duchu sprzecznym z wszelkimi zasadami moralnymi. Ich wychowanie przypomina tresurę, a dotychczasowe życie jest niczym innym, jak więzieniem. Jego strażnikiem jest ojciec, który nie wiedzieć czemu w taki sposób kształtuje swoją rodzinę. Dzieci nigdy nie zaznały życia poza domem, a ich ciekawość została skutecznie ukrócona zastraszeniem przed niebezpiecznym kotem, czyhającym na zewnątrz na ich życie. Odcięte od cywilizacji rodzeństwo tworzy własną rzeczywistość, którą w fałszywy sposób pomaga tworzyć ojciec. Jedyną możliwością odejścia od domu rodzinnego, jest wypadnięcie prawego lub lewego kła. Czy człowieka da się wytresować jak zwykłe zwierzę?


Jestem pod ogromnym wrażeniem dzieła tego greckiego reżysera, którego twórczość dopiero poznaję. „Kieł” to niezwykłe doświadczenie filmowe, które nie pozwoli długo o sobie zapomnieć, jednocześnie skupiając całą uwagę widza na sobie. Film to pewnego rodzaju przeżycie, które biorąc pod uwagę styl reżysera, z pewnością nie może być łatwe. Jednak Yorgos Lanthimos wkracza już na wyższy poziom sztuki kinowej. Poprzez stosunkowo prostą scenografię i specyficzny klimat potęguje uczucia wyrażone przez głównych bohaterów. W dodatku niemal każda scena potrafi zaskoczyć na nowo, przez co widz do końca praktycznie nie może się domyślić, jak ostatecznie rozwiąże się akcja. Tak świetnie napisany scenariusz i realizacja filmu powodują, że dzieło charakteryzuje się swoją nieprzewidywalnością. Przede wszystkim wynika to już z samego zamysłu obrazu, który ma ciągle szokować niebanalnymi formami. Słowa tłumaczone dzieciom nie zgadzają się z ich prawdziwym znaczeniem, przykładowo wycieczka to bardzo odporne tworzywo, używane do robienia podłóg, a zombie to ładne, żółte kwiatki.


Absurd płynący z obrazu w żaden sposób nie da się racjonalnie wyjaśnić. Widz jest od pierwszych minut seansu wrzucony w sytuację panującą już w rodzinie, a na wszelkie pytania po prostu brakuje odpowiedzi. Jej członkowie nie posiadają imion, emocji i jakichkolwiek ram społecznych. To ojciec jest głównym organizatorem takiego stanu rzeczy, który działa na zasadzie ciągłej kontroli oraz systemu kar i nagród. Brak kontaktu z cywilizacją poprzez niewychodzenie z domu i zupełne odcięcie od mediów powoduje u dzieci wykształcenie się jedynie odruchów instynktownych. Młodzi ludzie szkoleni przez swojego ojca do obrony przed rzekomym niebezpieczeństwem, tak naprawdę w ogóle nie są przystosowani do ewentualnego życia w prawdziwym świecie. Choć jak widać ojciec możliwości ich odejścia nie bierze w ogóle pod uwagę.

Lanthimos pokazuje przedstawiony obraz w specyficzny sposób, co tylko nadaje produkcji autentyczności i budzi przynajmniej na chwilę w widzu poczucie, że nawet tak chora sytuacja mogłaby się wydarzyć w rzeczywistości. W „Kle” zastosowano bardzo ciekawe ujęcia, które pokazują, że tutaj nic nie będzie schematyczne i typowe. Świat filmu przedstawiony został w sposób mglisty, a przede wszystkim brak w nim wyrazistych barw. Taki zabieg pozwala stworzyć niepowtarzalny klimat produkcji, który trzyma w niepewności i zachwycie do ostatnich minut. Spokojny tok fabuły przerywany jest brutalnymi scenami z udziałem dzieci, a także uzupełniany otwartą seksualnością i bezpośredniością. W połączeniu ze świetnymi rolami każdego z członków rodziny, tworzy to obraz niezapomniany i pełen niesztampowych rozwiązań. Rzuca się w oczy profesjonalizm i niezwykły koncept reżysera, który jako efekt końcowy podaje poruszający trudne tematy obraz, wykorzystujący manewry, jakich prawdopodobnie dotychczas praktycznie nikt nie widział.

Moja ocena: 9/10

2 komentarze:

  1. Byłem zachwycony "Lobsterem" a na "Kieł" na mojej liście filmów do oglądnięcia jest już od dawna... pora nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń