Scenariusz: Efthymis Filippou, Giorgos Lanthimos
Produkcja: Francja, Grecja, Holandia, Irlandia, Wielka Brytania
Gatunek: Thriller, Sci-Fi
Czas trwania: 118 minut
Obsada:
Colin Farrell: David
Rachel Weisz: Krótkowzroczna kobieta
John C. Reilly: Sepleniący mężczyzna
Lea Seydoux: Samotna liderka
Są filmy, które niezwykle mnie
zaskakują. Mimo że czasem wcale nie powalają na kolana, to tkwią w pamięci i
nie dają o sobie zapomnieć. Co jest wyznacznikiem tego, że widz po seansie
myśli o filmie jeszcze na drugi dzień i jeszcze kolejny? Wydaje mi się, że
kluczowa jest tutaj tematyka filmu i jego forma. Można podejść widza przez
zaskoczenie i gwałtowność, a można również po prostu trafić w jego gusta. Oba
sposoby ryzykują utratę pewnej części potencjalnych fanów, jednocześnie
zyskując rzesze kolejnych. Jak wiadomo nie da się wszystkich zadowolić, ale
można stworzyć film niecodzienny. Tak właśnie się stało w przypadku filmu „The
Lobster”.
Akcja rozgrywa się w przyszłości,
która rządzi się nieco innymi prawami. Tutaj zawarcie związku i małżeństwa jest
obowiązkiem. Osoby, którym z różnych powodów się to nie powiedzie, są wysyłane przez władze Miasta do specjalnego hotelu, w którym mają odnaleźć swoją drugą
połówkę. Na wykonanie tego zadania mają równo 45 dni, a jeśli im się nie uda,
zostaną zamienieni w wybrane wcześniej przez siebie zwierzę. Za oszukiwanie i
dobranie niewłaściwej od początku osoby grozi poważna kara – zamienienie w
zwierzę, którym zupełnie nie chce się być. Jak w takim świecie ma szansę
zaistnieć prawdziwe uczucie?
Giorgos Lanthimos tworzy zupełnie
niespodziewaną i zaskakującą opowieść. Tutaj na pierwszy plan wysuwa się
znakomicie napisany scenariusz, który gładko i płynnie prowadzi całą akcję.
Owszem, zdarzały się momenty nieco statyczne i powolne, ale w niczym nie
umniejsza to całokształtu pracy twórców filmu. Grecki reżyser decyduje się
zabrać widzów w świat, w którym niemal całkowicie wymarły uczucia. Tutaj dobrze
dobrana para oznacza minimum jedną wspólną cechę pomiędzy dwójką ludzi. Podczas
rekrutacji do hotelu w specjalnych ankietach ustalany jest dokładny profil jego
gości, aby znacząco ułatwić i zawęzić poszukiwanie „ukochanej” osoby. W
konieczności tworzenia par priorytetem wcale nie jest potomstwo, gdyż obsługa
hotelu często używa ich jako spoiwo i element naprawczy w relacji dwóch osób.
Taka przerażająca wizja przedstawionego świata wydaje się być nie do zniesienia.
Jednak wśród tej ogólnej znieczulicy, pojawia się promyk nadziei. Gdy David
ucieka z hotelu, chowa się w lesie, gdzie napotyka gromadę Samotników. Wśród
nich jego uwagę pochłania piękna kobieta, która ma z nim jedną cechę wspólną –
oboje są krótkowzroczni. Nic nie może być niestety tak kolorowe i proste w tym
szarym obrazie. Kochankowie napotykają na swojej drodze liczne przeszkody, a
oni sami nie do końca wiedzą, jak sobie z tym uczuciem poradzić. Nikt w końcu ich
tego nie nauczył.
Już od pierwszych minut moją
uwagę zwróciły niesamowite ujęcia, niczym z filmów Wesa Andersona. Symetria,
proporcja i równowaga. Zachwycałam się nad techniczną stroną produkcji, która w
połączeniu z niesztampowym scenariuszem totalnie mnie urzekła. Świat
przedstawiony przez reżysera jest przygaszony i pozbawiony wyraźnym barw.
Jednak nadaje mu to swoistego charakteru i klimatu. Do takiej rzeczywistości
idealnie pasuje wyzuty z ekspresji David, w którego wcielił się rewelacyjny
Colin Farrell. Sama byłam w szoku jak dobrze poradził sobie ze swoją rolą. W
połączeniu z minimalnie ucharakteryzowaną Rachel Weisz stworzyli ciekawy duet,
bardzo dobrze oddający sens filmu.
„Lobster” wzbogacony został
niezwykłą ścieżką dźwiękową, która skutecznie buduje napięcie w poszczególnych
scenach. Giorgos Lanthimos napełnił swoje dzieło ogromną ilością ukrytych
znaczeń i alegorii, których odkrywanie stanowi prawdziwą ucztę dla kinomana.
Dzięki temu jego dzieło nie należy do prostych i zwykłych. Seans wydaje mi się
pewnego rodzaju doznaniem – zarówno wizualnym, jak i emocjonalnym. Na nowo z
głównymi bohaterami widz ma okazję nauczyć się tego, czym jest tak naprawdę
miłość.
Moja ocena: 8/10
przeczytałam u ciebie o filmie "Pieśń słonia" i wczoraj obejrzałam - bardzo mnie poruszył, tak żal mi było tego chłopca...
OdpowiedzUsuń