piątek, 19 lutego 2016

Lobster (The Lobster, 2015)

Reżyseria: Giorgos Lanthimos
Scenariusz: Efthymis Filippou, Giorgos Lanthimos
Produkcja: Francja, Grecja, Holandia, Irlandia, Wielka Brytania
Gatunek: Thriller, Sci-Fi
Czas trwania: 118 minut

Obsada:
Colin Farrell: David
Rachel Weisz: Krótkowzroczna kobieta
John C. Reilly: Sepleniący mężczyzna
Lea Seydoux: Samotna liderka


Są filmy, które niezwykle mnie zaskakują. Mimo że czasem wcale nie powalają na kolana, to tkwią w pamięci i nie dają o sobie zapomnieć. Co jest wyznacznikiem tego, że widz po seansie myśli o filmie jeszcze na drugi dzień i jeszcze kolejny? Wydaje mi się, że kluczowa jest tutaj tematyka filmu i jego forma. Można podejść widza przez zaskoczenie i gwałtowność, a można również po prostu trafić w jego gusta. Oba sposoby ryzykują utratę pewnej części potencjalnych fanów, jednocześnie zyskując rzesze kolejnych. Jak wiadomo nie da się wszystkich zadowolić, ale można stworzyć film niecodzienny. Tak właśnie się stało w przypadku filmu „The Lobster”.


Akcja rozgrywa się w przyszłości, która rządzi się nieco innymi prawami. Tutaj zawarcie związku i małżeństwa jest obowiązkiem. Osoby, którym z różnych powodów się to nie powiedzie, są wysyłane przez władze Miasta do specjalnego hotelu, w którym mają odnaleźć swoją drugą połówkę. Na wykonanie tego zadania mają równo 45 dni, a jeśli im się nie uda, zostaną zamienieni w wybrane wcześniej przez siebie zwierzę. Za oszukiwanie i dobranie niewłaściwej od początku osoby grozi poważna kara – zamienienie w zwierzę, którym zupełnie nie chce się być. Jak w takim świecie ma szansę zaistnieć prawdziwe uczucie?


Giorgos Lanthimos tworzy zupełnie niespodziewaną i zaskakującą opowieść. Tutaj na pierwszy plan wysuwa się znakomicie napisany scenariusz, który gładko i płynnie prowadzi całą akcję. Owszem, zdarzały się momenty nieco statyczne i powolne, ale w niczym nie umniejsza to całokształtu pracy twórców filmu. Grecki reżyser decyduje się zabrać widzów w świat, w którym niemal całkowicie wymarły uczucia. Tutaj dobrze dobrana para oznacza minimum jedną wspólną cechę pomiędzy dwójką ludzi. Podczas rekrutacji do hotelu w specjalnych ankietach ustalany jest dokładny profil jego gości, aby znacząco ułatwić i zawęzić poszukiwanie „ukochanej” osoby. W konieczności tworzenia par priorytetem wcale nie jest potomstwo, gdyż obsługa hotelu często używa ich jako spoiwo i element naprawczy w relacji dwóch osób. Taka przerażająca wizja przedstawionego świata wydaje się być nie do zniesienia. Jednak wśród tej ogólnej znieczulicy, pojawia się promyk nadziei. Gdy David ucieka z hotelu, chowa się w lesie, gdzie napotyka gromadę Samotników. Wśród nich jego uwagę pochłania piękna kobieta, która ma z nim jedną cechę wspólną – oboje są krótkowzroczni. Nic nie może być niestety tak kolorowe i proste w tym szarym obrazie. Kochankowie napotykają na swojej drodze liczne przeszkody, a oni sami nie do końca wiedzą, jak sobie z tym uczuciem poradzić. Nikt w końcu ich tego nie nauczył.


Już od pierwszych minut moją uwagę zwróciły niesamowite ujęcia, niczym z filmów Wesa Andersona. Symetria, proporcja i równowaga. Zachwycałam się nad techniczną stroną produkcji, która w połączeniu z niesztampowym scenariuszem totalnie mnie urzekła. Świat przedstawiony przez reżysera jest przygaszony i pozbawiony wyraźnym barw. Jednak nadaje mu to swoistego charakteru i klimatu. Do takiej rzeczywistości idealnie pasuje wyzuty z ekspresji David, w którego wcielił się rewelacyjny Colin Farrell. Sama byłam w szoku jak dobrze poradził sobie ze swoją rolą. W połączeniu z minimalnie ucharakteryzowaną Rachel Weisz stworzyli ciekawy duet, bardzo dobrze oddający sens filmu.


„Lobster” wzbogacony został niezwykłą ścieżką dźwiękową, która skutecznie buduje napięcie w poszczególnych scenach. Giorgos Lanthimos napełnił swoje dzieło ogromną ilością ukrytych znaczeń i alegorii, których odkrywanie stanowi prawdziwą ucztę dla kinomana. Dzięki temu jego dzieło nie należy do prostych i zwykłych. Seans wydaje mi się pewnego rodzaju doznaniem – zarówno wizualnym, jak i emocjonalnym. Na nowo z głównymi bohaterami widz ma okazję nauczyć się tego, czym jest tak naprawdę miłość.

Moja ocena: 8/10

1 komentarz:

  1. przeczytałam u ciebie o filmie "Pieśń słonia" i wczoraj obejrzałam - bardzo mnie poruszył, tak żal mi było tego chłopca...

    OdpowiedzUsuń