Scenariusz: John Logan, Robert Wade, Neal Purvis, Jez Butterworth
Produkcja: USA, Wielka Brytania
Gatunek: Sensacyjny
Czas trwania: 148 minut
Obsada:
Daniel Craig: James Bond
Christoph Waltz: Franz Oberhauser
Lea Seydoux: Madeleine Swann
Ralph Fiennes: M
Filmów o agencie specjalnym 007
powstało mnóstwo, a cała seria okazała się niezwykle dochodowa i wyjątkowa.
James Bond utożsamiany jest z obiektem wzdychań kobiet, niezależności, a także
ogromnego sprytu. To mężczyzna, który musiał dostosować swoje życie do wykonywanej
pracy. Czegoś takiego nie spotykamy na co dzień i może tutaj tkwi tajemnica
popularności kultowej postaci w eleganckim garniturze. Tymczasem na ekrany kin
weszła kolejna (ostatnia?) część przygód Bonda. Reżyseria po wielkim sukcesie
„Skyfall” znów powierzona została brytyjskiemu twórcy. Czym tym razem zaskoczy nas Sam
Mendes?
Agent 007 otrzymuje zadanie
specjalne, jakie zleciła mu zmarła w poprzedniej części szefowa. Jednak jego
wykonanie musi pozostać w tajemnicy, co znacznie utrudniają planowane zmiany
wśród struktur brytyjskiego wywiadu. James Bond odkrywa przy okazji okrutną
prawdę o bardzo niebezpiecznej organizacji, którą za wszelką cenę będzie musiał
powstrzymać. W miarę postępowania akcji bohater zmuszony jest zmierzyć się ze
swoją przeszłością i jeszcze raz przekonać się o specyfice swojego zawodu. To
wielka misja, a sam Bond doskonale zdaje sobie sprawę, że tym razem może nie
wyjść z niej żywy.
Już w pierwszych minutach seansu
twórcy filmu powalają widza kolejnymi scenami, które przedstawione zostały z
niezwykłym rozmachem. Długie, dalekie ujęcia robią wrażenie, choć ich porządną
dawkę zaserwowano już przy okazji „Skyfall”. Najnowszy film Sama Mendesa
obfituje w efektowne akcje, strzelaniny i wybuchy, które składają się na
prawdziwe kino akcji. Czy to dobrze? Osobiście uważam, że nieco psuje i kryje
to sedno historii. Mimo wszystko
technicznie film prezentuje się bardzo dobrze, widać że próbowano dorównać (a
może i nawet przegonić) wcześniejsze części. W „Spectre” bohaterowie
przemieszczają się dynamicznie, a wybuchy i pościgi tylko napędzają fabułę.
Możliwe, że jednak trochę tego za dużo.
Obraz skupił się zasadniczo na
postaci Bonda, odkrywając nieco z jego prywatnego życia. Trudne dzieciństwo z
pewnością ukształtowało postać, która teraz namierza i powstrzymuje
przestępców. Bardzo dobry w swojej roli Daniel Craig pozostawia obraz Bonda
także z tej ludzkiej strony. Choć i tutaj zaobserwować można pewne antagonizmy,
bo w „Spectre” agent 007 jest niemal niezniszczalny - z kolejnych akcji
wychodzi bez szwanku. U jego boku można podziwiać zjawiskową Leę Seydoux
(świetna rola w „Życiu Adeli”!), która swoim charakterem wnosi ciekawe
urozmaicenie do filmu. Christoph Waltz jako niezrównoważony psychopata urzeka swoją postacią. Mimo że nie tak dużo go na ekranie, to swoimi występami
zdecydowanie zwraca na siebie uwagę.
„Spectre” to połączenie
współczesnego Jamesa Bonda z jego wizerunkiem z poprzednich odsłon, przy
większym udziale pierwszego z nich. Tym razem zakończone zostaną wszystkie
wątki, rozpoczęte bądź też zapowiedziane
w poprzedzającej produkcji reżysera. Obraz nie jest już tak realistyczny, jak
jego poprzednicy. Z jednej strony to wielkie kino akcji może już nużyć. Z
drugiej strony jest to współczesny obraz agenta 007, a widzowi pozostaje ocenić
je według własnych preferencji. Moim zdaniem reżyser wykonał kawał dobrej
roboty, bo film faktycznie trzymał mnie w napięciu. Podobno jest to ostatnia
część z udziałem Craiga i szczerze mówiąc, mnie takie uhonorowane całej serii
całkiem odpowiada.
Moja ocena: 7/10
Do tej pory nie widziałam jeszcze żadnego Bonda, jaki wstyd.. ;_; Mam zamiar obejrzeć chociaż te trzy poprzednie z Craigiem, bo koleżanka strasznie wyrywa do kina, więc muszę się pospieszyć :D
OdpowiedzUsuńTrzeba nadrabiać :D
UsuńMoim zdaniem nowy Bond wypada bardzo przeciętnie. Ma swoje momenty, ale jakoś fabuły, czy ilość bzdur w scenariuszu mogą nieco odrzucać. Aktorsko tak sobie.
OdpowiedzUsuń