sobota, 24 stycznia 2015

Whiplash (2014)

Reżyseria: Damien Chazelle
Scenariusz: Damien Chazelle
Produkcja: USA
Gatunek: Dramat, Muzyczny
Czas trwania: 105 minut

Obsada:
Miles Teller: Andrew
J.K. Simmons: Fletcher
Paul Reiser: Jim



„Whiplash” to jedno wielkie zaskoczenie. Z początku wydawał się kolejnym filmem o chłopcu o wybujałych ambicjach, mającego nad sobą surowego nauczyciela. Ot taka opowieść, jakich pełno. A jednak dzieło nieznanego Damiena Chazelle’a wybiło się ponad pozostałe historie tego typu. Głównym atutem jest właśnie kierunek, w jakim podąża reżyser. Ogromna moc muzyki jazzowej sprawia, że film jest niezwykłym doznaniem i staje się jednym z poważniejszych kandydatów do Nagrody Akademii Filmowej.


Andrew jest utalentowanym, młodym perkusistą oraz uczniem najlepszej szkoły muzycznej w kraju. Chłopak ma duże ambicje, żeby zostać najlepszym w tym, co robi. Przy okazji jego pewność siebie znacząco wzrasta, gdy tylko ma dostęp do perkusji. Niepowtarzalną szansę daje mu prowadzący szkolnej orkiestry jazzowej Terence Fletcher. Wkrótce Andrew poznaje prawdziwe oblicze nauczyciela, który poprzez poniżenie mobilizuje swoich uczniów do wytężonej pracy.


„Whiplash” szokuje. Tym, co powszechnie wszyscy wiemy. Są ludzie na tym świecie, którzy są bardzo ambitni i chcą być sławni dzięki swoim umiejętnościom. Niby nic w tym złego, ale jednak bycie najlepszym wymaga zarówno pracy, jak i talentu. Tyle że reżyser stawia nas przed pytaniem jak daleko można się posunąć. Czy kariera usprawiedliwia nas przed utratą człowieczeństwa i zdrowego rozsądku? Andrew jest bohaterem, który ukazuje nam od samych podstaw tę ścieżkę. Fletcher tylko z pozoru okazuje mu ciepło. Ten bezwzględny tyran dąży tylko do jednego – aby jego orkiestra nadal przynosiła mu zaszczyty, a co za tym idzie szkoliła rozwijających się uczniów na znakomitych muzyków. Jego niekonwencjonalne metody upokarzania i wyśmiewania są kontrowersyjne. Nie trzeba wcale długo się przypatrywać członkom orkiestry, żeby zobaczyć że wszyscy są zastraszeni i całkowicie podporządkowani Fletcherowi.


Z drugiej strony to ogromny wysiłek głównego bohatera prowadzi go po drabinie sukcesu. To, co osiągnął w ciągu pierwszych dni w orkiestrze, musiałby poświęcić wiele czasu poza nią i to niekoniecznie mając aż taką motywację. Jednak Andrew zmienia się. Nieśmiały chłopiec, który pewnie czuje się dopiero z pałeczkami w ręce teraz nie zwraca uwagi na nic innego. Jego celem jest pozostanie w pierwszym składzie orkiestry. Rywalizacja osiąga apogeum, a Andrew daje się całkowicie pochłonąć. Dla muzyki rezygnuje z miłości, z siebie. Miles Teller bardzo dobrze poradził sobie ze swoją rolą. Równie dobrze jak J.K. Simmons, który został już wyróżniony podczas gali Złotych Globów.

„Whiplash” robi wrażenie. Mimo że najzwyczajniej w świecie nie znam się na muzycznym sprzęcie, odniosłam wrażenie, że w filmie wszystko było dopracowanie. Tak jakby zadbano o każdy szczegół. Od strony technicznej nie ma tak naprawdę do czego się przyczepić, a seans jeszcze na długo nie pozwoli mi o sobie zapomnieć. „Whiplash” to produkcja, z którą koniecznie trzeba się zapoznać.

Moja ocena: 8+/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz