wtorek, 28 października 2014

Sędzia (The Judge, 2014)

Reżyseria: David Dobkin
Scenariusz: Nick Schenk, Bill Dubuque
Produkcja: USA
Gatunek: Dramat
Czas trwania: 141 minut

Obsada:
Robert Downey Jr.: Hank Palmer
Robert Duvall: Joseph Palmer
Vera Farmiga: Samantha Powell
Billy Bob Thornton: Dwight Dickham



„Sędzia”. Czy tylko dla mnie ten tytuł z początku wydawał się być prosty i oklepany? Mimo wszystko po obejrzeniu zwiastuna coś drgnęło. Z najnowszych dziełem Davida Dobkina wiązałam pewne nadzieje. Jednak czy koncepcja reżysera sprawdziła się? Akcja filmu rozgrywa się przede wszystkim w środowisku prawniczym i sądowym, a główny proces choć zdecydowanie należy do jednej z najważniejszych części fabuły, jest jedynie formą dla przekazywanych treści. Znakomite aktorstwo sprawia, że z pozoru miernie zapowiadającego się obrazu, powstała naprawdę dobra produkcja.

Hank Palmer jest powszechnie cenionym i jednym z najdroższych adwokatów wielkiego miasta, choć wychował się z dala od miejskiego zgiełku - mężczyzna wykorzystał szansę i samodzielnie stworzył własną karierę. Jednak wkrótce Hank otrzymuje wiadomość o śmierci matki i planowanym pogrzebie. Jego nieszczęśliwe życie prywatne i tragedia rodzinna łączą się w całość, a mężczyzna musi powrócić w rodzinne strony. Nieuniknione jest spotkanie z ojcem, z którym Hank nie utrzymywał kontaktu przez x lat. Kolejne zdarzenia komplikują sprawę, a na nowo odkrywane tajemnice dzieciństwa małego Hanka stają się dla niego możliwością na rozliczenie się z przeszłością.


Główną zaletą filmu jest jego naturalność. Wszystkie fragmenty komponują się w spójną całość, a sceny przygnębiające i radosne zachowują proporcje. Mimo że „Sędzia” porusza sztampowe tematy, takie jak choroba, śmierć i konflikty rodzinne, pomysł reżysera wydaje się być dosyć oryginalny. Na takie stwierdzenie składa się wiele aspektów filmu. Jednym z nich jest rewelacyjne aktorstwo. Po jednej stronie mamy znanego z "Iron Mana" i Sherlocka Holmesa Roberta Downey Juniora, z drugiej równie doświadczonego Roberta Duvalla. Downey Jr. po raz kolejny pokazał swój kunszt aktorski i udowodnił, że jego poczucie humoru i mimika po prostu nie mogą się znudzić. Mimo że wiele jego gestów jest niemal lustrzanym odbiciem poprzednich ról, aktor zachowuje pewnego rodzaju świeżość i nadal zaskakuje. W przypadku Duvalla mamy do czynienia z postacią zgorzkniałego starszego mężczyzny, a od niedawna także wdowca. Jestem pełna podziwu dla pełnych emocji gestów ojca Hanka, bo Duvall odwalił kawał dobrej roboty.


Relacje łączące obie postaci – Hanka i jego ojca – są niezwykle skomplikowane, a mniej więcej od połowy filmu intensywnie je odkrywamy wraz z bohaterami. Hank odniósł ogromny sukces, który poprzedziło ukończenie prestiżowej szkoły. Jednak batalia, jaką musiał stoczyć nie została poparta przez jego własnego ojca. Hank wypomina ojcu błędy jakie popełnił w jego wychowaniu, nie okazując dumy i podziwu dla syna. Z biegiem akcji ukazują się kolejne wątki życia rodziny Palmerów, takie jak spowodowanie wypadku przez Hanka, które spowodowało kalectwo jego starszego brata. W dodatku ojciec Hanka, nadal pracujący jako sędzia w rodzinnej miejscowości, wysłał swojego syna do zakładu poprawczego. W jaki sposób ojciec i syn mogą dojść do porozumienia, skoro dzieli ich tak wiele spraw z przeszłości? Ukrywane przez wiele lat rozczarowanie i złość w końcu wychodzą na światło dzienne. Według koncepcji Davida Dobkina sala sądowa służy dwójce głównych bohaterów za gabinet psychologiczny. Od tego momentu dojdzie do najbardziej przełomowych wyznań. Nie żeby większość z nich odbywała się publicznie w sądzie, a skąd.

„Sędzia” wciąga złożonością swojej tematyki, a także różnorodnymi wątpliwościami z jakimi muszą zmierzyć się postaci. Przygnębiająco-żartobliwy obraz skłania ostatecznie do refleksji, a choć konflikt na linii ojciec-syn był już wielokrotnie poruszany w kinematografii, reżyser daje nam nieco inne spojrzenie na ten wątek. Muzyka w wykonaniu znanego Thomasa Newmana jest przyjemna dla ucha, choć po tak wielkim artyście można było spodziewać się czegoś bardziej niesamowitego. Przyjemnym dodatkiem do produkcji są znakomite zdjęcia Janusza Kamińskiego, który nawet z ponurej sali sądowej jest w stanie wycisnąć najlepsze ujęcia.

Moja ocena: 8/10

1 komentarz: