Scenariusz: Alex van Warmerdam
Produkcja: Belgia, Holandia
Gatunek: Thriller
Czas trwania: 113 minut
Obsada:
Jan Bijvoet: Camiel Borgman
Hadewych Minis: Marina
Jeroen Perceval: Richard
Alex van Warmerdam: Ludwig
„Borgman” w reżyserii Alexa van
Warmerdama to jedna z najbardziej intrygujących i dziwacznych produkcji
ostatnich miesięcy, z jaką udało mi się zapoznać. Do obejrzenia najnowszego
dzieła holenderskiego reżysera zachęcił mnie przede wszystkim tajemniczy plakat,
ze sporą nutą erotyzmu, aczkolwiek grafika niezwykle przyciąga wzrok swoją
kolorystyką i znaczeniem. Przy okazji „Borgmana” pierwszy raz zobaczyłam
nazwisko van Warmerdama, natomiast już po seansie jestem niemal pewna, że jego
poprzednie obrazy również przypadną mi do gustu.
Camiel Borgman to z pozoru typowy bezdomny, szukający schronienia na noc, ciepłego posiłku i możliwości skorzystania z wanny. Wcześniej wypędzony z lasu, puka do drzwi małżeństwa z trójką dzieci. Mężczyzna twierdzi, że zna żonę Richarda, przez którego zostaje ostatecznie dotkliwie pobity. Marina, mająca wyrzuty sumienia za nieprzemyślane zachowanie męża, postanawia tymczasowo zaopiekować się bezdomnym. Jednak mężczyzna wkrótce zaczyna ją interesować i… nagle odchodzi. Jak się później okazuje to dopiero początek niewyjaśnionych zdarzeń.
Dzięki „Borgmanowi” zainteresowałam się postacią holenderskiego reżysera, który jak wyczytałam, jest powszechnie cenionym twórcą. Nie powinnam zawieść się na jego obrazach, mając na względzie jego najnowsze dzieło. Alex van Warmerdam stworzył niepowtarzalny film, który z pewnością jeszcze na długo pozostanie w mojej pamięci. Dobrze dobrana obsada składająca się głównie z Jana Bijvoeta (tytułowy Borgman) oraz Hadewych Minis jako Mariny to naprawdę intrygujące połączenie. Aktorzy bardzo dobrze odtworzyli swoje role, ale szczególne brawa należą się właśnie Bijvoetowi. Jego Camiel Borgman to osoba spokojna i tajemnicza, mająca wiele sekretów przed światem zewnętrznym. Pierwsze minuty seansu stawiają widza w dość niekomfortowej pozycji niezrozumienia kim jest Borgman i jego przyjaciele. Reżyser zahacza nawet o mroczne moce, ale do niewyjaśnionych zjawisk w jego dziele należy się po prostu przyzwyczaić i je zaakceptować, bo stanowią one wspaniały element filmu.
Z pewnością „Borgmanowi” nie
można zarzucić braku pomysłowości i efektu zaskoczenia, gdyż to co się dzieje
na ekranie momentami może wydać się bardzo dziwne. Jednak przez to produkcja
jest niezwykle oryginalna. Tajemniczy klimat filmu sprawia, że jak najbardziej
można zaliczyć go do gatunku thrillera. Ilość przelanej krwi na ekranie
utrzymuje na dość niskim poziomie, lecz dzieło Alexa van Warmerdama jest dosyć
brutalne. Niezwykle przerażająca scena z małą córeczką Mariny i Richarda nad
pobitym mężczyzną mówi dużo. A mnie właśnie urzeka taka abstrakcja, absurd i
dziwactwo, na odpowiednim poziomie oczywiście. A „Borgman” zachowuje wszelkie
normy, nie prowokuje, a jednocześnie tworzy zupełnie nowe kino.
„Borgman” to zdecydowanie dobra
propozycja dla tych, którzy są znudzeni popularnymi produkcjami i szukają w
filmach czegoś innego, szalonego, ale dobrze zrealizowanego. Bo obrazowi
van Warmerdama nie można nic zarzucić – jego obraz technicznie prezentuje się
bardzo dobrze. Mieszkanie Mariny i Richarda jest naprawdę piękne, co pozytywnie
wpływa na odbiór filmu. Hipnotyzująca fabuła wciąga, a „Borgman” nawet przez
chwilę nie nudzi. W dodatku dość przeraża myśl, że wszystko dzieje się za
pozwoleniem Mariny, a więc Borgman i jego przyjaciele działają na wyraźne zaproszenie
właścicielki domu.
Moja ocena: 8+/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz