poniedziałek, 7 lipca 2014

Lolita (1962)

Reżyseria: Stanley Kubrick
Scenariusz: Stanley Kubrick, Vladimir Nabokov
Produkcja: USA, Wielka Brytania
Gatunek: Dramat
Czas trwania: 152 minuty

Obsada:
James Mason: Profesor Humbert Humbert
Sue Lyon: Dolores "Lolita" Haze
Shelley Winters: Charlotte Haze
Peter Sellers: Clare Quilty


„Lolita” to pozycja obowiązkowa. Ja zdecydowałam się na seans zaproponowany przez Stanleya Kubricka. Historia na tyle mnie zaciekawiła, że wkrótce z pewnością sięgnę po książkę autorstwa Vladimira Nabokova, gdyż na podstawie jego powieści powstał film w 1962 roku. Choć produkcja ma już sporo lat, to nadal zaskakuje. Głównym tematem jest miłość starszego już mężczyzny do młodej dziewczyny. W filmografii Kubricka nie brakuje kontrowersji, a niemal każde jego dzieło to seans niezapomniany, tak samo jest w przypadku „Lolity”.


Profesor Humbert Humbert jest Europejczykiem i postanawia przyjechać do Ameryki. Wynajmuje mieszkanie u wdowy Charlotte Haze, która miesza razem ze swoją nastoletnią córką. Samotna kobieta próbuje uwieść nowego lokatora, mimo że mężczyzna wyraźnie nie jest zainteresowany. Jego stosunek do właścicielki domu zmienia się, gdy poznaje jej piękną córkę. Humbert postanawia być blisko młodej piękności, która wzbudza w nim tyle pożądania. W tym celu bierze ślub z matką dziewczyny. Ale czy taki układ może wyjść komuś na dobre?


W trakcie seansu na myśl od razu przyszedł mi film „American Beauty” nakręcony prawie 40 lat później. Choć fabuły obu produkcji nie są dokładnie takie same, to wątek romansu ze sporą różnicą wieku tworzy historię. Nie czytałam książki, więc nie będę się odnosić do dzieła Nabokova i porównywać. Mimo wszystko film to odrębny rodzaj sztuki, dlatego Kubrick miał pełne prawo wprowadzić własne zmiany. „Lolita” ukazuje dwie postaci. Starszego, wykształconego i samotnego mężczyznę, który przyjechał właśnie do Ameryki, gdzie otrzymał pracę. Z drugiej strony mamy niepełnoletnią, niedojrzałą i piękną dziewczynę, która od 7 lat mieszka tylko z matką. Nic dziwnego, że płeć przeciwna stanowi dla niej pewnego rodzaju zagadkę i wyzwanie. Jak dowiadujemy się z filmu ma wielu wielbicieli, jednak ciężko jest się jej odnaleźć. Humbert i Lolita są swoimi przeciwieństwami. A jednak coś ich do siebie przyciąga. Mężczyzna uwodzi dziewczynę, zmierzając powoli ku zakończeniu swojego życia seksualnego. Dziewczyna natomiast dopiero będzie je poznawać. Dodatkową postacią jest matka Lolity, reprezentująca wdowę, wychowującą samotnie 15-letnią córkę. Kobieta daje dziewczynce wiele swobód. Dopiero zazdrość zmienia jej postępowanie. Charlotte za wszelką cenę chce utrzymać przy sobie Humberta, żeby nie być już dłużej sama.


Ogromne wrażenie robi zarówno scenariusz, jak i techniczne wykonanie filmu. Powiedziałabym, że „Lolita” nie jest w stylu Kubricka, jednak widać od razu jego pewną rękę przy realizacji obrazu. Dużym plusem jest obsada, która znakomicie się sprawdza. W rolę Dolores Haze wcieliła się słodka i śliczna Sue Lyon, natomiast jako profesor Humbert Humbert na ekranie pojawia się James Mason. Moim zdaniem oboje sprawdzili się w swoich rolach. Jednak „Lolita” to nie tylko prosta historia o nietradycyjnej miłości. Niezwykle intrygującą postacią jest pisarz Clare Quilty, którego możemy oglądać już w pierwszych minutach seansu. Kubrick świadomie buduje napięcie i stosuje metodę ukazania zakończenia na początku. Dopiero dalszy seans wyjaśnia taki koniec dzieła. W rolę tajemniczego Quilty’ego wcielił się znany już z „Dr Strangelove’a...” Peter Sellers. Aktor już zdobył mój szacunek, gdyż jest naprawdę niesamowity na ekranie.

Historia przedstawiona w „Lolicie” należy z pewnością do tych oryginalnych i nieco kontrowersyjnych. Jednak nie można zapomnieć o pozostałych aspektach dzieła. Produkcja została zrealizowana niezwykle solidnie. Warto zobaczyć do czego może zaprowadzić człowieka zazdrość, a przy okazji poznać jeden z kultowych filmów.

Moja ocena: 8/10

3 komentarze:

  1. póki co oglądałam tylko Lolitę z 1997 roku i przyznam, że w porównaniu z książką film wywoływał dużo mniej emocji. serdecznie polecam książkę, która co prawda miejscami jest tak kontrowersyjna, że może nawet odstręczać, jednak przeczytać i zapomnieć o niej się nie da. a Kubrickowska Lolita już czeka na mojej liście obowiązkowych pozycji do obejrzenia :-)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Spróbuj jeszcze nowej "Lolity" z Ironsem, chociaż nie jest tak dobra.

    OdpowiedzUsuń