wtorek, 24 czerwca 2014

Baczyński (2013)

Reżyseria: Kordian Piwowarski
Scenariusz: Kordian Piwowarski
Produkcja: Polska
Gatunek: Poetycki, Biograficzny
Czas trwania: 70 minut

Obsada:

Mateusz Kościukiewicz: Krzysztof Kamil Baczyński
Katarzyna Zawadzka: Barbara Drapczyńska
Ewa Telega: Stefania Baczyńska
Marta Klubowicz: Matka Barbary



„Baczyński” w reżyserii Kordiana Piwowarskiego to z pewnością dzieło dość oryginalne. Reżyser odchodzi od tradycyjnych metod filmu biograficznego. Jednak czy jego sposób jest skuteczny i dobry? Życie Krzysztofa Kamila Baczyńskiego usłane było wieloma przeszkodami. Poeta obserwował zmieniającą się za sprawą II Wojny Światowej rzeczywistość, do której nikomu nie było łatwo się przyzwyczaić. Zmiana dotychczasowego życia niosła za sobą konieczność przystosowania się do nowych warunków. Jak poeta odnajdzie się w czasach okrutnej wojny?


Szkieletem fabuły jest slam poetycki zorganizowany w 2011 roku, w 90. rocznicę urodzin Baczyńskiego. Młodzi czytają wiersze wielkiego poety w zadymionej piwnicy. Tymczasem przenosimy się kilkadziesiąt lat wcześniej, do czasów młodego Baczyńskiego, który tuż przed wojną wędruje po Tatrach. Mężczyzna zaczyna tworzyć i dzieli się swoimi wierszami z niewielką publicznością. Przy takiej okazji poznaje swoją przyszłą żonę. U boku Basi dokonuje wielu trudnych decyzji. Baczyński wewnętrznie czuje, że powinien walczyć za ojczyznę, mimo że do tej walki się nie nadaje.

Forma „Baczyńskiego” jest według mnie bardzo dyskusyjna. Twórca filmu nie zastosował bowiem żadnych dialogów. Główną siłą produkcji są wiersze poety, które znakomicie oddają emocje i myśli Baczyńskiego, ale również otaczającą go wówczas rzeczywistość. Idea włączenia jego twórczości jest świetna i to akurat zostało bardzo dobrze wykorzystane w obrazie. Pojawiają się również narratorzy, którzy zostają przedstawieni dopiero w ostatnich minutach seansu. Są to osoby autentyczne – ostatni, którzy znali Baczyńskiego osobiście lub byli przy jego śmierci. Produkcja jest pewnego rodzaju udokumentowaniem ich wypowiedzi i próbą przekazania ich wspomnień kolejnym pokoleniom. Tak poprowadzona fabuła sprawia, że postać Baczyńskiego staje się drugoplanowa i niewyrazista. Miałam wrażenie, że poeta stanowi jedynie tło dla pozostałych wydarzeń i jak cień przewija się przez walczącą Warszawę.


Tymczasem biografia Baczyńskiego obfituje w wiele ciekawych i znaczących zdarzeń, które w filmie zostały jedynie nakreślone. Pierwsze wiersze czytane przez niego z wielką nieśmiałością zostały uznane za niemal wybitne, podobnie zresztą jak jego cała poezja, która do dziś cieszy się dużą popularnością i szacunkiem. Slam poetycki potwierdza tę tezę, a także ukazuje ogromną różnicę pomiędzy czasem wojny a współczesnością. Baczyński sprawował wiele funkcji, gdyż czuł potrzebę walki z wrogiem w imię swojej ojczyzny. Pełnił m. in. funkcję żołnierza AK i podharcmistrza Szarych Szeregów. Jednak jak wielu określało – Baczyński nie nadawał się do walki. Zaproponowano mu spisywanie kronik, lecz nie podjął się tego zadania. Poeta został przedstawiony w filmie jako nieśmiały i zamknięty w sobie mężczyzna, którym targają lęki, wątpliwości i pragnienia, mające odzwierciedlenie w jego poezji. Jeden z przedstawicieli pokolenia Kolumbów walczył i zginął za ojczyznę w wieku 23 lat. Choć jego życie przepełnione było poezją, to nie jej poświęcił on siebie.


Bohaterowie filmu są jedynie oględnie przedstawieni. Nie poznajemy ich uczuć, więc poezja Baczyńskiego stanowi główne źródło emocji. Wizualnie mamy do czynienia z prawdziwą wojną, zobrazowaną dokładnie starymi kronikami czy zdjęciami. Pozwala to przenieść się w te okrutne czasy i zrozumieć dylematy ówczesnych ludzi. Baczyński poza jedną sceną w ogóle się nie odzywa. Mateusz Kościukiewicz, który wcielił się w główną postać, nie pokazał zbyt wielu umiejętności aktorskich, gdyż jego rola nawet tego nie wymagała. Według mnie forma produkcji nie do końca się sprawdziła. Główną zaletą filmu jest poznanie choć części życia i twórczości Baczyńskiego. Jednak sam poeta pozostaje niewidoczny, a kolejne wydarzenia wojny przechodzą na pierwszy plan. Jak dla mnie slam poetycki można by całkowicie usunąć, gdyż tylko niepotrzebnie zakłóca odbiór dzieła. Wiersze poety zrobiłyby większe wrażenie, gdyby były czytane tylko przez niego. W dodatku nastrój psują zupełnie nie wymodelowane głosy narratorów. Podsumowując, historia Baczyńskiego jest znakomitym materiałem na film biograficzny o tradycyjnej strukturze. Pomysł reżysera jest ciekawy, jednak jego wersja ukazania życia Baczyńskiego mnie nie zachwyciła. Miłym dodatkiem jest jeden z utworów ścieżki dźwiękowej - "Pieśń o szczęściu" w wykonaniu Czesława Mozila i Meli Koteluk.

Moja ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz