środa, 5 lutego 2014

American Hustle (2013)

Reżyseria: David O. Russell
Scenariusz: Eric Singer, David O. Russell
Produkcja: USA
Gatunek: Dramat, Kryminał
Czas trwania: 138 minut

Obsada:
Christian Bale: Irving Rosenfeld
Bradley Cooper: Richie DiMaso
Jennifer Lawrence: Rosalyn Rosenfeld
Amy Adams: Sydney Prosser
Jeremy Renner: Carmine Polito



„American Hustle” to jeden z najpoważniejszych kandydatów do Oscara, nominowany aż w 10 kategoriach. Film wydaje się być przesiąknięty złudzeniami, którym ulegają po kolei jego bohaterzy. Daje się również wyczuć styl Martina Scorsese: mafia, politycy, kultowe piosenki i pojawiający się (epizodycznie) Robert De Niro, a opowieść przedstawiona jako wyznanie głównego bohatera. Czy droga jaką obrał Russell w swoim najnowszym filmie przyniesie mu statuetkę?


Nowy Jork, końcówka lat 70. XX wieku. Irving Rosenfeld prowadzi nielegalne interesy o niewielkim ryzyku. Pieniądze zarobione w ten sposób pozwalają mu powoli się bogacić i utrzymywać swoją łysinę w ukryciu. Dopiero poznanie Sydney Prosser odmieni jego biznes i życie. Zresztą trudno mu się dziwić, gdy pojawiła się okazja na zdecydowane zwiększenie swoich zarobków. Jednak wkrótce oboje wpadają w pułapkę zastawioną przez FBI i decydują się na ścisłą współpracę w łapaniu „grubych ryb”, aby uniknąć kary.



Za inspirację do stworzenia filmu posłużyła Russellowi kontrowersyjna operacja FBI o nazwie Abscam, przeprowadzona na przełomie lat 70. i 80. W pierwszych sekundach seansu na ekranie pojawia się napis „some of this actually happened”. Ta wymowna informacja już na początku sugeruje taktykę obraną przez reżysera, czyli pełną emocji grę, w której ciężko odróżnić prawdę od blefu. Fabuła oparta na takich zagraniach zaskakuje, ale jedynie czasami i nie na długo. To właśnie filmowa akcja jest punktem, który najbardziej zaważył na mojej ocenie, obniżając ją niestety. Produkcja zawiera w sobie znaczne ilości absurdu, który nie zawsze współgra z pozostałą jej częścią. Opowieść wydaje się być nieco zwykła i mętna, a chodzi tutaj przecież o jedną z największych akcji FBI, która przez wizję Russella została dość zmieniona.



Jedną z najmocniejszych stron obrazu jest świetne aktorstwo. Wspaniała Jennifer Lawrence wciąż mnie zaskakuje! Urzekła mnie w „Poradniku pozytywnego myślenia”, gdzie zagrała niezrównoważoną psychicznie dziewczynę. Następnie w drugiej części „Igrzysk śmierci” nieco się na niej zawiodłam, po to, by znów teraz zachwycać się jej grą aktorską w „American Hustle”. Najbardziej zapadającą w pamięć sceną z jej udziałem jest według mnie odśpiewanie przez nią fragmentu „Live and let die”. Lawrence błyszczy, pokazując się z najlepszej(?) strony. Rewelacyjny Christian Bale udowadnia, że ma szansę stać się jednym z największych aktorów swojego pokolenia. Jego znakomita rola robi wrażenie, szczególnie, że aktor musiał sporo przybrać na wadze. Na ekranie obserwujemy również Bradley’a Coopera, aczkolwiek daleko mu do wcześniej wymienionych postaci.



„American Hustle” to całkiem dobre kino, jednak nie zasługuje na brawa na stojąco, na miarowe przyklaskiwanie owszem. Produkcja wydaje się być wyścigiem w noszeniu jak najbardziej dziwacznych fryzur, a dekolty Amy Adams są… niecodzienne. Świetna muzyka odpowiednio wprowadza w klimat przełomu lat 70 i 80., ale to wciąż za mało, aby film zachwycał.

Moja ocena: 7/10

Na koniec chciałam jeszcze zachęcić i zmobilizować Was do głosowania na Blog Roku 2013. W życiu kieruję się zazwyczaj realizmem, więc nie spodziewam się wygranej w tym konkursie. Jednak piszę do Was te kilka słów z innego powodu. Dochód z smsów zostanie przekazany do łódzkiej fundacji Gajusz, która prowadzi hospicjum dla dzieci osieroconych. Czyli dzieci podwójnie doświadczonych przez życie. Tyle się słyszy o różnych organizacjach czy też pojedynczych przypadkach chorych dzieci, które niekiedy są wspierane. Myślisz, że i tym razem pomoże jakaś anonimowa masa ludzi? A jeśli nie? Może to czas, żeby każdy z nas okazał trochę serca.

Wyślij SMS o treści G00067 na numer 7122  
(koszt smsa to 1,23 zł)

3 komentarze:

  1. Mnie się zdecydowanie bardziej podobał :> I uważam, że dekolty Amy Adams są niczego sobie, haha!
    U mnie niedlugo recenzja :)

    Pozdrawiam serdecznie,
    W.

    OdpowiedzUsuń
  2. mam zamiar się wybraćna ten film, dzięki Twojej recenzji mniej więcej wiem czego się spodziewać, dzięki i pozdrawiam; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet muszę się zgodzić. Scorsese tym razem był bardziej Scorsesowy niż naśladujący go do pewnego stopnia Russel.
    A do siebie zapraszam nie tyle na tekst, co na rysuneczek nawiązujący do roli Bale'a ;)
    http://slesz.blogspot.com/2014/02/42195.html#american_hustle

    OdpowiedzUsuń