poniedziałek, 6 maja 2013

Miasteczko Pleasantville (Pleasantville, 1998)

Reżyseria: Gary Ross
Scenariusz: Gary Ross
Produkcja: USA
Gatunek: Dramat, Fantasy, Komedia
Czas trwania: 124 minuty

Obsada:
Tobey Maguire: David / Bud Parker
Reese Witherspoon: Jennifer / Mary Sue Parker
William H. Macy: George Parker
Joan Allen: Betty Parker
Jeff Daniels: Pan Johnson


Niezwykle ciekawa propozycja. Już sam tytuł „Pleasantville” zapowiada coś przyjemnego dla oka i spokojnego. A tymczasem za zwykłą z początku historią, kryje się magiczna wręcz opowieść. W filmie pomieszane zostały dwa światy – kolorowy i czarno-biały. Efekt? Dość nietypowy. Wszystko jest czarno-białe i nagle pojawia się kolorowy element – jeszcze nigdy nie spotkałam się z czymś takim w żadnej produkcji. Jednak w oglądaniu bardzo przeszkadzało mi to, że żyjący w latach 50. ludzie zostali przedstawieni jako głupi i bezmyślni. Wnioskuję, że miało to ukazać ogromną różnicę pomiędzy owymi czasami a współczesnymi.



David i Jennifer są rodzeństwem. Ona za wszelką cenę próbuje stać się osobą cenioną w swoim środowisku, a posłużyć ma temu zaproszenie do domu jednego z najbardziej popularnych chłopaków w szkole. On natomiast namiętnie ogląda puszczany w telewizji serial „Pleasantville”, znając niemal każdą jego scenę i dialog. Kiedy ich rodziców nie ma w domu, Jennifer zaprasza do siebie chłopaka, a David pragnie oglądnąć maraton "Pleasantville". Dochodzi do kłótni, ale ich plany całkowicie zmienia pewien człowiek, który niespodziewanie zjawia się u nich w domu. Rodzeństwo przenosi się do świata serialu, odgrywając tam role głównych bohaterów. Jednak czy taka przemiana na pewno wyjdzie wszystkim na dobre? Jakie będą konsekwencje tej niecodziennej podróży?

Akcja serialu rozgrywa się w latach 50. Przedstawia on zupełnie inny świat w jakim żyjemy obecnie. W Pleasantville najważniejsze są rodzinne wartości, wszystko jest uporządkowane i ma swoją kolej. Żona powinna przebywać w domu oraz gotować obiad swojemu mężowi, aby mógł go zjeść zaraz po przyjściu z pracy. Wszystko działa bez zarzutu i ma swój cel. Dzieci nie sprzeciwiają się, są grzeczne i idealnie wychowane. Wszyscy ludzie są uśmiechnięci i nie znają złych rzeczy czy nawyków. Niemal tak samo jak w opisywanym już przeze mnie filmie "Żony ze Stepford". David podczas seansu dobrowolnie przenosi się w świat "Pleasantville", aby choć przez chwilę żyć jak przedstawieni ludzie. Wkrótce rodzeństwo niespodziewanie trafia do serialu. Odgrywają role Buda i Mary Sue. Oboje z początku przerażeni (szczególnie Jennifer) zaczynają przyzwyczajać się do innych czasów. Jednak mimowolnie wprowadzają zmiany do tego idealnego świata. W konsekwencji ludzie, którzy poszli ich śladem - czyli zrobili coś zupełnie niepasującego do wyimaginowanego świata - stają się kolorowi. W Pleasantville ukazują się zjawiska nieznane, takie jak pożar, deszcz i burza. Prowadzi to do pewnej nieścisłości: skoro mieszkańcy miasteczka nie znają deszczu, to jakim cudem funkcjonuje cały ekosystem? Pożar wywołuje u nich panikę, podobną do reakcji jaskiniowca, który odkrył ogień. W bibliotekach znajdują się co prawda książki, lecz są one puste, niezapisane. Pokazuje to, że ludzie byli wtedy zupełnie niewykształceni i nieświadomi. W szkołach dzieci uczone są przez nauczycieli, że nie ma nic poza granicami miasteczka. Możliwe? Wszystko w Pleasantville może się zdarzyć i po pewnym czasie kolejne cuda przestały mnie dziwić. W Pleasantville ludzie żyją za pomocą utartych schematów i nie wykraczają poza nie. Czują się bezradni i nie wiedzą co robić, gdy nowy Bud lub Mary Sue zaburza ich porządek dnia. Jednak z czasem mieszkańcy miasteczka zaciekawieni, próbują nowości. Prowadzi to do całkowitej zmiany wartości, a nawet szaleństwa. I jak opowiada film tak właśnie powstał nasz współczesny świat.

 
„Miasteczko Pleasantville” niestety posiada wiele niedogranych sytuacji (skoro żyją oni w czarno-białym świecie, to skąd znają kolory?). Mimo to spodobał mi się, bo ma w sobie coś niesamowitego. Przekaz filmu będzie zapewne rozumiany przez każdego nieco inaczej. Ale to tylko jeden z wielu powodów, dla których warto obejrzeć ten film.
Moja ocena: 7+/10

2 komentarze:

  1. Moim zdaniem to świetny film, choć mógł być okropny. Więcej o nim tutaj: http://gdybymbylaktorem.wordpress.com/2014/02/17/miasteczko-pleasantville/

    OdpowiedzUsuń
  2. Film który w prymitywny i nachalny sposób sugeruje widzowi odbiór ideowy: lata 50-te czasy głupiego i uciskającwgo konserwatyzmu a współczesne to lata wyzwolone, lata wolności, koloru i radości

    OdpowiedzUsuń