wtorek, 11 grudnia 2012

Pozostać żywym (Staying Alive, 1983)

Reżyseria: Sylvester Stallone
Scenariusz: Norman Wexler, Sylvester Stallone
Produkcja: USA
Gatunek: Dramat, Musical
Czas trwania: 96 minut

Obsada:
John Travolta: Tony Manero
Cynthia Rhodes: Jackie
Finola Hughes: Laura
Kurtwood Smith: Choreograf
Frank Stallone: Carl
Patrick Swayze: Tancerz (epizodycznie)


Jakoś tak wyszło, że najpierw obejrzałam "Staying Alive", które jest drugą częścią "Saturday Night Fever". Wkrótce z pewnością nadrobię zaległości.
"Pozostać żywym" urzekło mnie w pewien sposób. Może aktorstwo nie jest na najwyższym poziomie, ale wszystkie te układy taneczne i scenografia (!) są naprawdę godne podziwu. John Travolta niemal profesjonalnie kręcący bioderkami to z pewnością niezapomniany widok. I przedstawienie na Broadwayu! Światła! Niesamowite doświadczenie. Siedziałam jak zaczarowana i chłonęłam wzrokiem każdy ruch taneczny. Muzyka (z lat 80') po prostu genialna! + niesamowity przebój w wykonaniu Bee Gees "Stayin' Alive". I... w tym miejscu kończy się mój podziw dla tego filmu, gdyż fabuła nie wyróżnia się aż tak bardzo jak taneczne show.


Tony Manero bierze udział w wielu przesłuchaniach i próbach, aby tylko zaistnieć na Broadwayu. Do własnego sukcesu chce jednak dość tylko i wyłącznie dzięki samemu sobie. Obecnie spotyka się z Jackie, a także pracuje jako kelner. Pewnego dnia przychodzi na jeden z występów Jackie.  Główną jego tancerką jest słynna Laura, która od razu zachwyca Tony'ego. Wkrótce zaczynają się spotykać, jednak Tony gubi się we własnych uczuciach i umieszcza Jackie na dalszym planie. Liczy, że m.in. dzięki Laurze - prawdziwej gwieździe sceny - osiągnie swój cel. Jednak jak to często bywa, główny bohater musi dokonać poważnego - i co ważne - koniecznego wyboru, ponieważ związek z dwoma kobietami nie przejdzie. Pozostać przy oszałamiającej Laurze, która z każdym ruchem fascynuje Tony'ego coraz bardziej? Czy może powrócić do Jackie, być jej wiernym i nigdy więcej jej nie zawieść?


Film ma swoją własną pozytywną energię, którą udziela się również widzowi (nie tylko miłośnikom musicali czy też ówczesnego stylu). Sylvester Stallone, którego nigdy przenigdy nie pokojarzyłabym z wyreżyserowaniem jakiegokolwiek musicalu, stworzył "Pozostać żywym" z namysłem, trafnie dobierając aktorów, choć przyznaję, że nie wszyscy do końca podołali zadaniu. Travolta momenatmi wydaje się zbyt sztywny, a Hughes nie do końca pewna swojej sławy i popularności (dobra, postawę obrażonej przyswoiła do prefekcji).
Najbardziej cenię w Travolcie to, że jest aktorem wszechstronnym, nie ogranicza się do jednego typu roli. Osiąga sukces zarówno w musiacalach ("Grease"), jak i w filmach gangsterskich  ("Pulp Fiction"). Pokazuje, że jego jedyną umiejętnością nie jest tylko gra, lecz także taniec i śpiew.

"Pozostać żywym" niesie ze sobą wyraźne przesłanie: rozwijaj swoją pasję, pokaż innym ile jesteś wart, kieruj się marzeniami i spełniaj je. Jednak kiedy już osiągniesz to, czego pragniesz, uważaj, bo sława niesie ze sobą zagrożenie. Doceniaj to co już posiadasz, bo może się to okazać czymś niezwykle cennym - cenniejszym niż samo zaistnienie na scenie.


Podsumowując, film jest klimatyczny przez co samo jego oglądanie sprawia przyjemność. Jednak nie każdemu przypadnie do gustu. Ten film dla jednych okaże się prosty i nudny (przez dużą ilość scen tanecznych), a drugich zachwyci urokiem Broadwayu. Mimo to polecam "Staying Alive", bo jest to film wart obejrzenia.

Moja ocena: 8/10

1 komentarz:

  1. Oooch, zachęciłaś mnie głównie przez ten zachwyt nad Broadway'em i Travoltą. Może to będzie pierwszy film z Johnnem w roli głównej, jaki obejrzę? :>

    OdpowiedzUsuń