niedziela, 26 lipca 2015

Z dala od zgiełku (Far from the Madding Crowd, 2015)

Reżyseria: Thomas Vinterberg
Scenariusz: David Nicholls
Produkcja: USA, Wielka Brytania
Gatunek: Dramat, Kostiumowy
Czas trwania: 119 minut

Obsada:
Carey Mulligan: Bathsheba Everdene
Matthias Schoenaerts: Gabriel Oak
Michael Sheen: William Boldwood
Tom Sturridge: Sierżant Francis Troy



Temat miłości wydaje się być oklepany już z każdej strony. I mimo że pojawia się on pośrednio lub bezpośrednio w niemal każdej produkcji, to jak się okazuje, nadal może zaskakiwać. „Z dala od zgiełku” w reżyserii Thomasa Vinterberga (twórcy znakomitego „Polowania”) wydaje się być nietypową niespodzianką. Postać reżysera, a także odtwórczyni głównej roli jednoznacznie wskazują, że seans musi być niezwykły.


Akcja rozgrywa się w XIX-wiecznej Anglii, gdzie poza ulicami ruchliwych miast rozwija się farmerskie życie. Bathsheba Everdene niespodziewanie dziedziczy ogromny majątek, co pozwala rozpocząć jej zupełnie nowe życie. Kobieta chce za wszelką cenę zachować swoją niezależność, z tego powodu unika zaręczyn. Poprzez ciężką pracę stara się podtrzymać podupadającą farmę wujka, co przysparza jej sporego wysiłku. Jednak jej postawa mimowolnie przyciąga kolejnych adoratorów, którym panna Everdene będzie musiała stawić czoła. A co jeśli serce przeczy rozsądkowi?


Zamiarem duńskiego reżysera z pewnością nie było dokładne odtworzenie realiów epoki. Trzeba jednak przyznać, że scenografia i kostiumy prezentują się naprawdę przyzwoicie. Sprawia to bardzo pozytywne wrażenie i mimo wszystko pomaga widzowi powierzchownie przenieść się do XIX-wiecznej Anglii. Od początku da się wyczuć specyficzny klimat filmu, który utrzymuje się do jego ostatnich chwil. Vinterberg skupia się przede wszystkim na relacjach pomiędzy bohaterami, a dokładniej pomiędzy mężczyznami a Bathshebą. Kobieta stanowi świetny przykład ówczesnych emancypacyjnych dążeń. Jej postawa wyraża pewność i zdecydowanie, które będzie musiała pokazać swoim pracownikom i klientom. Nie powinna zaskakiwać ukazana na ekranie dyskryminacja płci żeńskiej, a także wywyższanie się mężczyzn. W tamtym czasie takie zachowanie należało przecież do codzienności. Bardziej może szokować postać panny Everdene, która tym konwenansom jawnie zaprzecza. W połączeniu z urodą i charakterem kobieta przyciąga wzrok mężczyzn. Mało tego, udowadnia pracownikom swoją determinację oraz to, że nie boi się żadnej pracy. Podobne fragmenty przywołują podczas seansu uśmiech na twarzy.


Jednak śmiałość panny Everdene nie trwa bez końca. Kobieta zostaje postawiona w dosyć trudnej sytuacji, kiedy o jej rękę stara się trzech panów. Można sobie tylko wyobrazić całą gamę emocji, jakie posiada w sobie kobieta, w momencie gdy jej przekonania zostają podłamane. Serce i rozsądek odmawiają wspólnego działania, przez co kobieta staje się po prostu zagubiona. Niewłaściwa decyzja wiąże się z długofalowymi skutkami – małżeństwa kiedyś działały przecież na nieco innych regułach niż obecnie. Świat Bathsheby zostaje wywrócony do góry nogami. Rewelacyjna Carey Mulligan ("Wielki Gatsby"!) stanowi jedną z największych zalet produkcji. Aktorka doskonale odnajduje się w swojej roli. Także pozostała część obsady prezentuje się przekonująco.


Pod wieloma względami „Z dala od zgiełku” wydaje się być produkcją bardzo dobrą. Film wielokrotnie mnie zaskoczył, momentami trzymał w niepewności, a także zaczarował. Wspaniały plakat jest odzwierciedleniem tego, czego można spodziewać się na ekranie. Przyznaję, że niektóre „magiczne” ujęcia były przesadzone i sprawiały wrażenie kiczowatych. Ale na tle całości obrazu to tylko mała skaza. Vinterberg ponownie nie zawodzi.

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz