Scenariusz: Katka Reszke, Sławomir Grünberg, E. Thomas Wood
Produkcja: Polska, USA
Gatunek: Animacja, Dokumentalny
Czas trwania: 72 minuty
Takie historie jest opowiedzieć najtrudniej.
Kiedy mamy świadomość tego, co naprawdę się stało. Ogromne brzemię spoczywa na
reżyserze, który musi ukazać tę opowieść bez historycznego zafałszowania, a
jednocześnie wstrząsnąć i poruszyć widzem. Jak wiele potrzeba dodatkowych
efektów w tym celu? Z moich własnych obserwacji wynika, że najtragiczniejsze
historie pisze samo życie. I to właśnie zbieg okrutnych zdarzeń stał się fabułą
najnowszego filmu Sławomira Grünberga.
Młody Jan Karski pragnął zostać
dyplomatą i miał ku temu wyraźne uwarunkowania. Jednak jego plany na przyszłość
przerwał wybuch II Wojny Światowej. Wkrótce mężczyzna został emisariuszem
Polskiego Państwa Podziemnego z zadaniem przekazania państwom zachodnim
informacji o okrutnym traktowaniu polskich Żydów. W tym celu Karski został
zabrany do warszawskiego getta, aby na własne oczy mógł ujrzeć tragedię
wyznawców judaizmu. Wstrząsające obrazy skłoniły mężczyznę do tym wytrwalszej
próby przekonania aliantów o dramatycznej sytuacji w Polsce. Stawką było
zapobieżenie śmierci milionów osób.
Jeżeli ktoś kompletnie nie zna
postaci Jana Karskiego, koniecznie musi wybrać się na ten seans. Chodzi po
części o poznanie historii własnego kraju, a co najważniejsze głównej postaci. Mężczyzna
podziwiany za swoją odwagę i poświęcenie dla sprawy, bezsprzecznie uważany jest
za bohatera. I śmiało stwierdzam, że nie wiedzieć kim był i co zrobił Jan
Karski to wstyd. Seans jest świetną propozycją dla każdego, gdyż w przejrzysty
sposób kreśli przebieg losów postaci. Brutalne sceny pojawiają się niemal na
każdym kroku – jak faktycznie na wojnę przystało. Zatrważające zdjęcia z
warszawskiego getta, których wcześniej nie miałam okazji zobaczyć. Jak udało mi
się przeczytać, reżyser w wywiadzie wspomina, że za 31 sekund kolorowych
materiałów musiał zapłacić w niemieckim archiwum 5 tys. dolarów. Czy to ironia,
że Niemcy po wojnie zarabiają na podobnych przedsięwzięciach?
Dominują zdjęcia wygłodzonych,
umierających dzieci. I to chyba najbardziej wstrząsa. Mimo że możemy jedynie
oglądać obrazy, autentyczne opowieści Jana Karskiego sprawiają, że niemal
czujemy odór wydobywający się z całego getta. Jego głos wprowadza nas w
rzeczywistość totalnej zagłady. Mamy okazję usłyszeć rozmowy Karskiego z E.
Thomasem Woodem, dotąd nigdy nie wykorzystane. Wszystko to składa się na
niezwykle realistyczny i przerażający obraz. Zamiarem reżysera było właśnie
doprowadzenie do tego, aby widz mógł zobaczyć to, co widział na własne oczy
Karski. Jestem pełna podziwu dla jego postaci – za odwagę w niebezpiecznej
podróży do obozu przejściowego w Izbicy Lubelskiej, a także dwukrotne
odwiedzenia getta w Warszawie. Taki czyn wymaga niewyobrażalnej determinacji,
bowiem złapanie przez Niemców równa się śmierci.
„Karski i władcy ludzkości” nie
pokazuje jednak głównego bohatera w sposób idealizowany. Szczególnie utkwił mi
w głowie fragment, gdy Karski nie zareagował na bicie Żyda podczas jego pobytu
na uniwersytecie we Lwowie, aby nie zaprzepaścić swojej ambasadorskiej kariery.
Z drugiej strony jego kolejne czyny mogły być właśnie formą pokuty za
wcześniejszą bierność. Najważniejszym przekazem filmu Sławomira Grünberga jest
ukazanie pasywności i obojętności przywódców państw zachodnich. Pomimo
dokładnych informacji przekazanych przez Karskiego, najpotężniejsi nie zrobili
nic, aby uchronić życie milionów Żydów. Wydźwięk produkcji nie jest jednak
oskarżający. Ja odebrałam to jako przedstawienie smutnej rzeczywistości i
tragedii, której można było zapobiec. Równie dobrze tytuł obrazu można
interpretować jako starcie współczucia i odwagi z zimną kalkulacją zysków wśród
ludzi, którzy cieszyli się znaczną pozycją na arenie międzynarodowej. Tym
bardziej szokuje, że mowa jest o wielu państwach, takich jak USA, Wielka
Brytania czy Watykan.
W filmie pojawiają się również animacje
autorstwa Tomasza Niedźwiedzia. Uważam, że w bardzo dobry sposób unaoczniają
to, o czym opowiada głos z offu. W całości produkcja prezentuje się niezwykle
interesująco, głównie przez swoją fabułę. Sprawa śmierci milionów Żydów
pojawiła się w 1943 roku w gazecie „New York Times” na 16 stronie, podczas gdy
na pierwszej mowa była o oddaniu butów przez polityka do składu gumy. Reżyser
ukazuje realia polityki w trakcie wojny, co zdecydowanie działa na korzyść
filmu. Choć film nie skupia się na życiu prywatnym Karskiego, widz ma
niepowtarzalną okazję przekonać się o jego działalności. Sam Grünberg zachęca
do brania przykładu z Karskiego. Szczególnie utkwiły mi w pamięci słowa,
mówiące o tym, że każdy z nas może zmieniać świat. A najważniejsze to próbować
i nie pozostać obojętnym na krzywdę ludzką. Po seansie problemy życia
codziennego niesamowicie się kurczą. A my jesteśmy winni tamtym ludziom przede
wszystkim pamięć i szacunek.
Rewelacyjny film i rewelacyjna recenzja :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
Usuń