środa, 27 maja 2015

Karski i władcy ludzkości (2015)

Reżyseria: Sławomir Grünberg
Scenariusz: Katka Reszke, Sławomir Grünberg, E. Thomas Wood
Produkcja: Polska, USA
Gatunek: Animacja, Dokumentalny
Czas trwania: 72 minuty



Takie historie jest opowiedzieć najtrudniej. Kiedy mamy świadomość tego, co naprawdę się stało. Ogromne brzemię spoczywa na reżyserze, który musi ukazać tę opowieść bez historycznego zafałszowania, a jednocześnie wstrząsnąć i poruszyć widzem. Jak wiele potrzeba dodatkowych efektów w tym celu? Z moich własnych obserwacji wynika, że najtragiczniejsze historie pisze samo życie. I to właśnie zbieg okrutnych zdarzeń stał się fabułą najnowszego filmu Sławomira Grünberga.

Młody Jan Karski pragnął zostać dyplomatą i miał ku temu wyraźne uwarunkowania. Jednak jego plany na przyszłość przerwał wybuch II Wojny Światowej. Wkrótce mężczyzna został emisariuszem Polskiego Państwa Podziemnego z zadaniem przekazania państwom zachodnim informacji o okrutnym traktowaniu polskich Żydów. W tym celu Karski został zabrany do warszawskiego getta, aby na własne oczy mógł ujrzeć tragedię wyznawców judaizmu. Wstrząsające obrazy skłoniły mężczyznę do tym wytrwalszej próby przekonania aliantów o dramatycznej sytuacji w Polsce. Stawką było zapobieżenie śmierci milionów osób.

Jeżeli ktoś kompletnie nie zna postaci Jana Karskiego, koniecznie musi wybrać się na ten seans. Chodzi po części o poznanie historii własnego kraju, a co najważniejsze głównej postaci. Mężczyzna podziwiany za swoją odwagę i poświęcenie dla sprawy, bezsprzecznie uważany jest za bohatera. I śmiało stwierdzam, że nie wiedzieć kim był i co zrobił Jan Karski to wstyd. Seans jest świetną propozycją dla każdego, gdyż w przejrzysty sposób kreśli przebieg losów postaci. Brutalne sceny pojawiają się niemal na każdym kroku – jak faktycznie na wojnę przystało. Zatrważające zdjęcia z warszawskiego getta, których wcześniej nie miałam okazji zobaczyć. Jak udało mi się przeczytać, reżyser w wywiadzie wspomina, że za 31 sekund kolorowych materiałów musiał zapłacić w niemieckim archiwum 5 tys. dolarów. Czy to ironia, że Niemcy po wojnie zarabiają na podobnych przedsięwzięciach?




Dominują zdjęcia wygłodzonych, umierających dzieci. I to chyba najbardziej wstrząsa. Mimo że możemy jedynie oglądać obrazy, autentyczne opowieści Jana Karskiego sprawiają, że niemal czujemy odór wydobywający się z całego getta. Jego głos wprowadza nas w rzeczywistość totalnej zagłady. Mamy okazję usłyszeć rozmowy Karskiego z E. Thomasem Woodem, dotąd nigdy nie wykorzystane. Wszystko to składa się na niezwykle realistyczny i przerażający obraz. Zamiarem reżysera było właśnie doprowadzenie do tego, aby widz mógł zobaczyć to, co widział na własne oczy Karski. Jestem pełna podziwu dla jego postaci – za odwagę w niebezpiecznej podróży do obozu przejściowego w Izbicy Lubelskiej, a także dwukrotne odwiedzenia getta w Warszawie. Taki czyn wymaga niewyobrażalnej determinacji, bowiem złapanie przez Niemców równa się śmierci.


„Karski i władcy ludzkości” nie pokazuje jednak głównego bohatera w sposób idealizowany. Szczególnie utkwił mi w głowie fragment, gdy Karski nie zareagował na bicie Żyda podczas jego pobytu na uniwersytecie we Lwowie, aby nie zaprzepaścić swojej ambasadorskiej kariery. Z drugiej strony jego kolejne czyny mogły być właśnie formą pokuty za wcześniejszą bierność. Najważniejszym przekazem filmu Sławomira Grünberga jest ukazanie pasywności i obojętności przywódców państw zachodnich. Pomimo dokładnych informacji przekazanych przez Karskiego, najpotężniejsi nie zrobili nic, aby uchronić życie milionów Żydów. Wydźwięk produkcji nie jest jednak oskarżający. Ja odebrałam to jako przedstawienie smutnej rzeczywistości i tragedii, której można było zapobiec. Równie dobrze tytuł obrazu można interpretować jako starcie współczucia i odwagi z zimną kalkulacją zysków wśród ludzi, którzy cieszyli się znaczną pozycją na arenie międzynarodowej. Tym bardziej szokuje, że mowa jest o wielu państwach, takich jak USA, Wielka Brytania czy Watykan.


W filmie pojawiają się również animacje autorstwa Tomasza Niedźwiedzia. Uważam, że w bardzo dobry sposób unaoczniają to, o czym opowiada głos z offu. W całości produkcja prezentuje się niezwykle interesująco, głównie przez swoją fabułę. Sprawa śmierci milionów Żydów pojawiła się w 1943 roku w gazecie „New York Times” na 16 stronie, podczas gdy na pierwszej mowa była o oddaniu butów przez polityka do składu gumy. Reżyser ukazuje realia polityki w trakcie wojny, co zdecydowanie działa na korzyść filmu. Choć film nie skupia się na życiu prywatnym Karskiego, widz ma niepowtarzalną okazję przekonać się o jego działalności. Sam Grünberg zachęca do brania przykładu z Karskiego. Szczególnie utkwiły mi w pamięci słowa, mówiące o tym, że każdy z nas może zmieniać świat. A najważniejsze to próbować i nie pozostać obojętnym na krzywdę ludzką. Po seansie problemy życia codziennego niesamowicie się kurczą. A my jesteśmy winni tamtym ludziom przede wszystkim pamięć i szacunek.

2 komentarze: