środa, 8 października 2014

Motyw wojny w filmie

Wojna. To jedno z najczęściej używanych słów, które niesie chaos już w samym swoim brzmieniu. Przez całe tysiąclecia ludzie ze sobą walczą. Powody są różne, choć na przestrzeni wieków nie uległy znaczącej zmianie. Pieniądze, poszerzenie terytorium państwa, polityka, religia. Chociaż technika walki i wyposażenie armii wciąż prężnie się rozwijają - bitwa bitwie niepodobna. Czasy, kiedy frontalny atak falangi złożonej z hoplitów miał na celu przede wszystkim zepchnięcie przeciwnika bezpowrotnie minęły. Od wieków leje się krew, również niewinnych ludzi i cywilów. Najbardziej dosadnym środkiem, ukazującym te okrutne chwile jest oczywiście film. Jak motyw wojny prezentuje się w wybranych produkcjach?


„Szeregowiec Ryan” Stevena Spielberga to niesamowity obraz. Jego jedną z najmocniejszych stron jest znakomite aktorstwo. Główna rola należy do aktora posiadającego ogromne doświadczenie filmowe – Toma Hanksa. Film niezwykle dosadnie przedstawia wojenne realia, nie szczędząc brutalnych scen walki. II wojna światowa i działania wojsk amerykańskich w Europie to temat dzieła. Oddział pod dowództwem kapitana Johna Millera zostaje wysłany w poszukiwaniu zaginionego szeregowca, który znajduje się gdzieś na terytorium wroga. Jednak kolejne ofiary poddają cel misji pod znak zapytania i poruszają kwestię tego, jak daleko można się posunąć, aby uratować życie swojego rodaka. „Szeregowiec Ryan” to wspaniałe obrazy, a także niezapomniane sceny. Technicznie obraz prezentuje się rewelacyjnie.


„Cienka czerwona linia” w reżyserii Terrence’a Malicka to niemal 3-godzinny obraz wojny. Jednak czas dzieła ucieka bardzo szybko - gdzieś pomiędzy robiącymi ogromne wrażenie scenami a emocjami głównych bohaterów. Również tym razem mamy do czynienia z doborową obsadą. Sean Penn, Adrien Brody i George Clooney to tylko niektóre z wielkich nazwisk, pojawiających się na ekranie. „The Thin Red Line” dotyczy walk pomiędzy armią amerykańską a japońską. Znając z historii niezwykłą waleczność i poświęcenie Japończyków dosyć łatwo można się zorientować, że film nie należy do łatwych w odbiorze. Reżyser w niezwykły sposób uchwycił moment przemiany walk wojskowych w walki o przetrwanie. Dynamicznie zmieniający się pod wpływem działań wojennych bohaterowie wytwarzają między sobą bardzo silną więź emocjonalną. Widok ginących kompanów trwale na nich wpływa…


„Full Metal Jacket” genialnego Stanleya Kubricka powstał w 1987 roku. Produkcja porusza temat wojny w Wietnamie, będącej stałą inspiracją dla amerykańskich filmów z lat 70 i 80. Tak jak w przypadku brutalnego i robiącego piorunujące wrażenie „Łowcy jeleni”, sceny walki zostały ukazane bardzo dosadnie. Obraz Kubricka jest dziełem oryginalnym o dosyć nietypowej konwencji. Początkowe sceny szkolenia oddziału marines są zabawne. Jednak cała ta wesołość pod wpływem kolejnych zdarzeń szybko zanika. Szkolenie żołnierzy przypomina zamienianie ich w nieczułe roboty, mające za zadanie zabić jak najwięcej wrogów. Surowa dyscyplina i stres powodują trwałe zmiany w ludzkiej psychice. Joker – młody korespondent – przekonuje się o potędze wojny i jej okrutności na własnej skórze. Kiedy kolejni jego koledzy giną na jego oczach, w wątpliwość poddawane są wszelkie wartości uznawane przez ludzi.


„Miasto 44” to produkcja Jana Komasy, która 19 września tego roku weszła do kin. Dokładniej mówiąc, dotyczy ona powstania w Warszawie, a rzeczywistość wojenna została ukazana w sposób niezwykle prawdziwy i wyrazisty. Przerażające wrażenie robi deszcz krwi i ludzkich części ciała, a scena mimo że jest przerysowana, oddziałuje na widza w sposób niedający się wyrazić słowami. Osobiście mam zastrzeżenia co do obsady, choć fabuła przypadła mi do gustu. O zastosowanej przez Komasę konwencji wiele by można mówić, w tym narzekać lub chwalić, lecz nie o to tu chodzi. Tragizm bohaterów, a także liczba ofiar starć wojennych ma przede wszystkim znaczenie. Warto zwrócić uwagę na zatrważającą ilość ofiar wśród cywilów. „Miasto 44” może nie dorównuje pod względem technicznym wyżej wymienionym produkcjom, jednak jak na polskie warunki nie można mu nic zarzucić. Solidnie zrealizowana produkcja powinna być punktem obowiązkowym na liście filmów wojennych.


Niezliczona ilość filmów porusza tematykę wojenną, a takich obrazów wciąż przybywa. Ciężko mówić o ścisłej czołówce produkcji wojennych, gdyż każde dzieło ma do zaoferowania inne spojrzenie na wojnę, jej powody i skutki. Warto rozwijać swoją wiedzę w tym kierunku, a najlepiej zacząć od powszechnie przyjętych klasyków tego gatunku. Wojna i konflikty są niestety nieodzownymi elementami świata, a kino odpowiednio je wizualizuje.

2 komentarze:

  1. Widzę, że takie najbardziej popularne wymieniłaś, ja dorzucę takie zupełnie z innej parafii - "Powtórnie narodzony", "Zakazane piosenki", "Giuseppe w Warszawie" i "Bękarty wojny" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie skupiłam się na tych najpopularniejszych produkcjach wojennych, a moje ulubione "Bękarty wojny" to również bardzo dobry przykład, choć jego realia wojenne nie są już tak wyraziste jak w filmach powyżej przeze mnie wymienionych. :)

      Usuń