czwartek, 30 kwietnia 2015

Sugar Man (Searching for Sugar Man, 2012)

Reżyseria: Malik Bendjelloul
Scenariusz: Malik Bendjelloul
Produkcja: Szwecja, Wielka Brytania
Gatunek: Biograficzny, Dokumentalny, Muzyczny
Czas trwania: 85 minut

Obsada:

Stephen "Sugar" Segerman: (on sam)
Craig Bartholomew-Strydrom: (on sam)
Rodriguez: (on sam)



Ciężko zliczyć ile niespodzianek może przynieść życie. Od tych najbardziej błahych, po całkowicie przełomowe. „Sugar Man” to niesamowita historia o niezwykłym człowieku. Nazwisko Sixto Rodrigueza jest z pewnością większości osobom nieznane, jednak ta osoba zapisała się w pamięci tysięcy ludzi. A w dodatku swoimi piosenkami podbiła ich serca. Najnowsza produkcja szwedzkiego reżysera Malika Bendjelloula wprowadza nową jakość w gatunek filmu dokumentalnego, a także rozświetla niezwykle tajemniczą karierę piosenkarza.


Sixto Rodriguez mieszka w Detroit i tam nagrywa swoją pierwszą płytę. Jednak sprzedaje się zaskakująco niewiele egzemplarzy, a wkrótce piosenkarz znika. Żywe są wciąż opowieści o jego zaskakującym samobójstwie na scenie, dlatego 2 ludzi postanawia dowiedzieć się o Rodriguezie jak najwięcej. Niedoceniony w Stanach Zjednoczonych, w RPA zdobył rzesze fanów. Dokument w niepowtarzalny sposób opowiada historię tego zagadkowego mężczyzny.

Aż trudno uwierzyć, że film ukazuje fakty. Dowodzi to tylko temu, że najlepsze scenariusze często pisze życie. Niewiarygodne wydaje się jaką drogę musiał przejść piosenkarz, nieświadomy swojego wielkiego sukcesu w RPA. Wróżono mu świetlistą przyszłość, karierę większą od Boba Dylana. Tymczasem jego tajemnicze zniknięcie tylko potwierdziło, że o tym wspaniałym artyście nie wiadomo nic. Sam Rodriguez wydaje się być osobą zupełnie nie z naszej epoki – spokojny i pewny na scenie, szczęśliwy z każdej możliwości zaśpiewania dla ludzi, niedbający o pieniądze. Spore znaczenie miało jego pochodzenie, a także należenie do klasy robotniczej. Przez to piosenkarz patrzy zupełnie inaczej na świat niż pozostali artyści. Jego optymistyczny stosunek do życia automatycznie wywołuje uśmiech na twarzy. Szczególnie gdy mamy do czynienia z jego niezwykłą muzyką. Dźwięki świetnie skomponowane z obrazem przenoszą nas w rzeczywistość ukazaną na filmie.


A muzyka Rodrigueza podbiła także moje serce. Tym więcej cieszę się, że obejrzałam ten dokument. Jestem pod wrażeniem pracy reżysera oraz całego zespołu filmowego, gdyż „Sugar Man” został zrealizowany na bardzo wysokim poziomie. Aż dech w piersiach zapierają cudowne widoki krajobrazu, które poznajemy wraz z kolejnymi piosenkami mężczyzny. W RPA jego muzyka stała się symbolem walki z apartheidem oraz synonimem wolności. Tłumy fanów wykupują płyty niepowtarzalnego Rodrigueza, o którym wiedzą tyle, ile przedstawia ich okładka. Z tego powodu poszukiwania artysty podejmuje się dwóch ludzi, którzy analizują na wszelkie sposób teksty jego piosenek. Szukają w nich wskazówek, mogących rozjaśnić przyczyny i okoliczności jego śmierci. Pełne napięcia sceny tylko podkreślają jak wciągający jest ten film.


„Sugar Man” to swoistego rodzaju manifest. O tym czym tak naprawdę są marzenia i wolność. Reżyser przedkłada widzowi jasne przesłanie, aby nigdy nie porzucać nadziei i wierzyć, że kiedyś nam się uda. Choć jedną z największych tragedii artysty jest niewiedza na temat własnego sukcesu, to i na to reżyser znajduje wspaniałe wyjście. Zakończenie jest jednym z najbardziej poruszających fragmentów filmu. Zdecydowanie warto poznać niezwykłą historię człowieka, którego pokochały rzesze fanów. „Sugar Man” podkreśla rolę muzyki oraz siły charakteru, dlatego też pozostaje na długo w pamięci. To też niepowtarzalna okazja poznania dyskografii wielkiego Rodrigueza.

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz